Metoda kontemplacji ewangelicznej
Św. Ignacy zachęca, aby rozpocząć kontemplację od tzw. „modlitwy przygotowawczej”, oraz trzech krótkich wprowadzeń. Są one jakby aktami strzelistymi pozwalającymi dobrze usytuować naszą modlitwę.
Modlitwa przygotowawcza. Na początku kontemplacji św. Ignacy każe „prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu” (CD 46). W tej prośbie – pośrednio – błagamy o miłość, do której wzywa pierwsze przykazanie (Mt 22, 37). Tylko człowiek rozkochany w Bogu całym sercem i całą duszą, człowiek wolny wobec „wszystkich rzeczy” może kierować wszystkie zamiary, decyzje i czyny w sposób czysty do Jego służby i chwały.
Wprowadzenie pierwsze. Następnie Ojciec Ignacy zachęca, aby „przypomnieć sobie historię tego, co mam kontemplować” (CD 102). Kontemplowane sceny ewangeliczne nie są jedynie jakimś symbolicznym czy mitycznym wyrażeniem pewnych ponadczasowych prawd o człowieku, Bogu czy o świecie, ale są to konkretne fakty historyczne i wydarzenia, poprzez które odwieczne Słowo Boga, które stało się Ciałem, wkroczyło w ludzką historię i przyjęło ją na siebie (H. Holstein). „Przypomnienie historii” nie zmierza wyłącznie do utrwalenia znanej „historii biblijnej”, ale winno być aktem włączenia się w Tajemnice życia Chrystusa, które realizują się ciągle na nowo w historii życia każdego człowieka.
Wprowadzenie drugie. Ważnym warunkiem kontemplacji jest niewątpliwie: „ustalenie miejsca jakby sieje widziało” (CD 103). Sens tego drugiego przygotowania trzeba odczytywać zarówno w aspekcie psychologicznym jak i duchowym człowieka. „Ustalenie miejsca” jest pracą wyobraźni ludzkiej, która – o ile nie zostanie włączona w modlitwę – będzie rodzić „własne” obrazy. „Własne” obrazy wyobraźni stanowią jedną z zasadniczych przeszkód w modlitewnym skupieniu. Poza widzeniem pewnej pomocy psychologicznej na „ustalenie miejsca” w kontemplacji, trzeba popatrzeć także w świetle Tajemnicy Wcielenia. Odwieczne Słowo Boga objawiło się nam w konkretnym miejscu i czasie historycznym, stąd też wszystkie podane w Ewangeliach fakty i wydarzenia posiadają swoje miejsca materialne i swój konkretny czas.
Wprowadzenie trzecie. Wyobrażenie miejsca i czasu zdarzeń, sugestywny ich obraz pozwoli goręcej: „prosić o to, czego chcę. Tutaj prosić o dogłębne poznanie Pana, który dla mnie stał się człowiekiem, abym go więcej kochał i więcej szedł w jego ślady” (CD 104).
Wielkie miłosne pragnienie, aby Bóg wszedł w życie człowieka może być spełnione tylko wówczas, kiedy spotka się z odwzajemnionym pragnieniem ze strony człowieka. „Powoli, w wewnętrznym milczeniu, możliwie najgłębszym, przyciągaj Go do siebie gwałtownością pragnienia. Ze wzrokiem utkwionym w dobroć Boga mów: „chcę” (L. Cheneviere). Od wielkości i intensywności naszych pragnień poznania, pokochania i naśladowania Jezusa zależeć będzie owoc naszej modlitwy.
Kontemplacja
Czym różni się w Ćwiczeniach duchownych kontemplacja ewangeliczna od medytacji, którą odprawialiśmy do tej pory? W medytacji św. Ignacy podkreśla obok pracy woli, przede wszystkim pracę pamięci i rozumu. W drugim tygodniu Ćwiczeń metoda modlitwy nieco się zmienia. Z aktywności pamięci i rozumu akcent przesuwa się na aktywność zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku oraz wyobraźni. We wzorcowej kontemplacji o Wcieleniu św. Ignacy zachęca, aby „widzieć osoby (ukazane w kontemplowanej scenie ewangelicznej) jedne po drugich, słuchać co one mówią, a potem patrzeć na to, co one czynią. I zastanowić się nad tym wszystkim, aby jaki pożytek wyciągnąć dla siebie (CD 106-108).
Tak więc w kontemplacji ewangelicznej pamięć i rozum zostają nieco wyciszone, natomiast bardziej dochodzą do głosu zmysły (wzrok, słuch), wyobraźnia oraz intuicja. Odwołując się właśnie do wyobraźni i intuicji odprawiający kontemplację wchodzi w stan pewnej pasywności, której nie należy jednak mylić z biernością. Pasywność ta polega na wyobrażeniowej obserwacji osób biorących udział w kontemplowanej Tajemnicy, słuchaniu tego, co mówią, śledzeniu tego, co czynią. Jest to więc pewna forma uobecnienia sobie kontemplowanej osoby. „Modlitwa bowiem, podobnie jak miłość, nie polega w pierwszym rzędzie na robieniu czegoś. Polega na tym, by na różny sposób być tak z Bogiem jak dwie osoby, które nawzajem troszczą się bardzo o siebie, są dla siebie wzajemnie obecne” (P. Divarkar).
Ważną jest rzeczą, aby ta osobowa obecność posługująca się zmysłami (wyobrażeniowe patrzenie i słuchanie) w kontemplacji nie dokonywała się jedynie na zasadzie zewnętrznego i zmysłowego tylko oglądu, ale łączyła się z wewnętrznym uczestnictwem w kontemplowanej Tajemnicy życia Jezusa. W innej wzorcowej kontemplacji drugiego tygodnia o Narodzeniu Jezusa św. Ignacy podpowiada odprawiającemu Ćwiczenia: „Ja zaś sam stanę się służką ubożuchnym i niegodnym, patrząc na nich, kontemplując ich i służąc im w ich potrzebach tak, jakbym tam znalazł się obecny z całym, jakie tylko jest możliwe, uszanowaniem i ze czcią” (CD 114).
Od kontemplowanej sceny ewangelicznej św. Ignacy każe nam następnie przejść do osobistego życia: „A potem wejść w siebie samego, aby jakiś pożytek duchowy wyciągnąć” (CD 114). Patrząc na święte osoby, słuchając wypowiadanych przez nie słów, obserwując kontemplowaną scenę, będziemy pytać siebie: kim jest Jezus Chrystus i do czego On nas zaprasza? Wszystko to będzie odbywać się w serdecznym dialogu „jakby przyjaciel mówił do przyjaciela, lub sługa do Pana” (CD 54). Św. Ignacy pokazuje, że Chrystus pragnie zaprowadzić nas bardzo daleko – pragnie bowiem, aby nasze życie było coraz bardziej podobne do Jego życia, abyśmy nie tyko dla Niego pracowali, ale także naśladowali Go „w znoszeniu wszelkich krzywd i wszelkiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie” (CD 98). Chrystus pragnie wiec, abyśmy dla Niego i razem z Nim nieśli swój krzyż, jak On sam dla Ojca i mocą Ojca wziął Swój.
Zakończenie
Na końcu całej kontemplacji należy „przeprowadzić rozmowę, myśląc o tym, co powinienem powiedzieć trzem Osobom Boskim, albo Słowu Odwiecznemu i Wcielonemu, albo Matce Jego i Pani naszej. Prosić wedle wewnętrznego odczucia o to, co pomaga więcej do wstępowania w ślady i do większego naśladowania Pana naszego” (CD 109).
Chociaż kontemplacja ewangeliczna proponowana przez św. Ignacego posiada swoją ściśle określoną metodę, to jednak nie krępuje ona modlącego się człowieka i nie hamuje jego spontaniczności i twórczej inwencji. Samą metodę modlitwy można by bowiem porównać do pustego naczynia, które modlący się człowiek napełnia ewangeliczną treścią. Nieważny jest zewnętrzny kształt i wygląd naczynia. Ważna jest natomiast jego zawartość.
Oczywiście nie nauczymy się nowej metody modlitwy czytając jedynie na jej temat. Wejście w nią wymaga od nas długiego i cierpliwego ćwiczenia się w niej. Stąd też św. Ignacy podane przez siebie sposoby modlitwy (rachunek sumienia, medytacja, kontemplacja) nazywa „Ćwiczeniami duchownymi”. Na początku korzystania z nowej metody będziemy trzymali się jej wiernie, ale nie po to, by uzależniać się od niej. W miarę korzystania z metody zaproponowanej przez św. Ignacego będziemy uwalniać się od niej. „Byłoby dobrze, gdyby wytworzyło się tyle form medytacji (kontemplacji), ilu jest medytujących (kontemplujących): im bardziej proces ten jest osobisty, tym bardziej może być autentyczny” (J. B. Lotz).