II. ODRZUCENIE JEZUSA
W dalszym ciągu kontemplacji przeżywajmy odrzucenie Świętej Rodziny. Maryja i Józef nie znaleźli miejsca w żadnej gospodzie. Były one przepełnione w związku ze spisem i napływem ludności do Jerozolimy. Nie jest też wykluczone, że Maryja i Józef nie znaleźli miejsca z powodu swego ubóstwa.
W Betlejem Maryja i Józef doświadczają samotności. Samotność wpisana jest w kondycję ludzką. Ona tworzy w nas przestrzeń ducha, który owocuje darem i głębokimi relacjami osobowymi. Może jednak stać się przyczyną wyobcowania. Maryja i Józef spotkali się z takim wyobcowaniem w Betlejem.
Również ciemnej stronie wyobcowania ulegli mieszkańcy Betlejem. Mieszkańcy Betlejem zapomnieli o gościnności, tak istotnej w starożytnym Wschodzie; wykazali również brak ludzkiej życzliwości i zainteresowania wobec kobiety ciężarnej, znajdującej się w potrzebie.
Odrzucenie Jezusa i Świętej Rodziny stanie się odtąd symboliczne. Starzec Symeon powie w świątyni jerozolimskiej: Oto Ten przeznaczony jest […] na znak, któremu sprzeciwiać się będą (Łk 2, 34). A św. Jan napisze w Prologu: Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. 11 Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. (J 1, 10n).
Całe ziemskie życie Jezusa będzie czasem odrzucenia – znakiem sprzeciwu; od Betlejem, przez Nazaret aż po Kalwarię. Również historia ludzkości i historia poszczególnego człowieka jest czasem sprzeciwu wobec Jezusa i Jego Ewangelii.
Kontemplujmy w tej scenie odrzucenie Jezusa w Betlejem i zastanawiajmy się w jaki sposób Jezus bywa odrzucany w naszym życiu. Zobaczmy świat, który konstruujemy sami; świat, w którym nie ma miejsca dla Niego. Zechciejmy nazwać sobie po imieniu naszą gospodę, do której nie chcemy wpuścić Jezusa.
Zadajmy sobie również pytanie, która strona samotności bierze w nas górę? W jaki sposób zachowuję się w sytuacjach odrzucenia, w niepowodzeniach i porażkach osobistych?
Prośmy Jezusa, byśmy byli zawsze otwarci na Jego obecność i byśmy oglądali jego chwałę. Prośmy, byśmy z Jego pełności otrzymali łaskę po łasce (J 1, 16).
III. NARODZENIE JEZUSA
Najstarsza tradycja, która sięga I wieku, mówi, że Jezus urodził się w grocie na polu pasterzy, poza miastem, poza Betlejem, światem, przez który nie został przyjęty (podobnie jak umarł – na Golgocie, poza miastem). Wzgórza Betlejem i okolic do dziś pokryte są takimi grotami. Do dziś też u podnóża Betlejem rozciągają się doliny, szczególnie nadające się na pastwiska.
Apokryficzna Ewangelia Dziecięctwa mówi, że Jezus przebywał trzy dni w grocie, a następnie Maryja z Józefem złożyli Go w stajni, w żłobie. [W ten sposób nawiązuje do trzydniowego pobytu Jezusa w grobie po śmierci].
Podobny symbol znajdujemy w opisie św. Łukasza. Św. Łukasz opisuje narodzenie Jezusa w sposób bardzo zwięzły i prosty: [Maryja] porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie. Czytając ten tekst przychodzi nam na myśl tradycyjna szopka, ze żłobem dla zwierząt, stajenką, być może w kształcie groty. Zazwyczaj dodajemy jeszcze do tego wołu i osiołka.
Św. Łukasz mówiąc o żłobie, używa słowa fatne. To słowo nie ma nic wspólnego z naszymi wyobrażeniami jakiegoś stałego żłobu w stajni. Jest to raczej rodzaj przenośnego kosza, albo podwójnej torby, którą zakładało się na grzbiet osła czy wielbłąda. Do jednej strony torby wkładano narzędzia, a do drugiej żywność, chleb. Jezus rodzi się w koszyku, torbie przeznaczonej na chleb. Rodzi się w Betlejem, w Domu Chleba.
Jest to piękny symbol. Jezus rodzi się, jak pachnący chleb, przygotowany do spożycia, aby stać się życiem dla ludzi. Przychodzi jak manna z nieba, podarowana na utrzymanie ubogiego, jak Ten, który się dzieli, wydaje, by swą ofiarą przynieść pokój i zbawienie światu: To jest Ciało moje za was wydane (por. Łk 22, 19); Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (J 6, 51).
Natomiast obraz dziecka owiniętego w pieluszki nawiązuje do ciała Jezusa owiniętego w całun i leżącego w grobie. Mamy tu więc nawiązanie do śmierci i zmartwychwstania Jezusa. W ten sposób narodziny Jezusa są już zapowiedzią Jego Paschy.
Wszyscy wierzący Żydzi spodziewali się znaków zapowiadających przyjście Królestwa Bożego i czasów mesjańskich; spodziewali się cudów i tajemniczych wydarzeń. W taki sposób zapowiadali Mesjasza prorocy.
Znak Boga kontrastuje z tymi oczekiwaniami. Jezus nie przychodzi w mocy, nie zatrważa, nie budzi grozy. Przychodzi w słabości, w sposób bardzo ludzki, zachęcający i otwarty dla każdego. W Betlejem Bóg przemawia w Dziecku. Bóg ukazuje siebie w tym, co jest na ziemi najpiękniejsze – w niewinności, bezradności i bezbronności dziecka.
Czy ten znak Boga przemawia dziś do mnie? Jaki Bóg jest mi bliższy: Bóg mocy, triumfu – Bóg Starego Testamentu czy Bóg pokory, słabości, miłości – Bóg objawiający się w Jezusie?
Zechciejmy w tej kontemplacji odkryć na nowo głęboką pokorę i ubóstwo narodzin Syna Bożego. Bóg rodzi się jak człowiek najuboższy. Będzie także umierał jak najuboższy – na krzyżu, nie posiadając nic, nawet tuniki. W ten sposób Jezus dzieli ludzki los: będąc bogaty, dla nas stał się ubogi, aby nas ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8, 9).
Kontemplujmy w tej modlitwie pokorę i ubóstwo Jezusa w całym Jego życiu: od narodzin aż do pełnej kenozy, wyniszczenia i ogołocenia na krzyżu. Zauważmy także ubóstwo Jezusa w świecie i Kościele dziś. Jezus żyje dziś w ubóstwie znaków sakramentalnych, szczególnie w Eucharystii, w kawałku chleba; żyje w ubóstwie ludzi najbiedniejszych z którymi się utożsamia; żyje i działa poprzez ubóstwo tych, którymi się posługuje. Zauważmy też ubóstwo Jezusa w naszym życiu duchowym. Jezus zadowala się naszymi bardzo małymi gestami miłości i poprzez te ubogie gesty czyni wielkie rzeczy.
Prośmy, byśmy nie gorszyli się pokorą Boga. Prośmy też, by towarzyszyła nam świadomość własnego ubóstwa.