Towarzyszenie duchowe

 

Tematyka rozmów w towarzyszeniu duchowym obejmuje życie modlitwy, motywy podejmowanych w życiu działań oraz uczucia w relacjach międzyludzkich, ale także w relacji z samym sobą. Wcale nierzadko bowiem spotykamy ludzi, którzy serdecznie nienawidzą siebie w swoim ja realnym, zakochani w swym idealnym obrazie. Aby pozostawać w zgodzie z samym sobą, przyczyny każdego negatywnego uczucia lokują poza sobą, najczęściej w złej woli innych ludzi czy okolicznościach. Pielęgnują w sobie poczucie krzywdy i prześladowania, które ratują ich pozytywną samoocenę. Zamiast poszukiwania przyczyn doznanych niepowodzeń i trudności, szukają winnych. Udzielając wielkodusznego przebaczenia, zaniedbują równocześnie jedyne możliwości poznania i usunięcia rzeczywistych przyczyn. Towarzyszącemu nie wolno przyjmować punktu widzenia osoby, której towarzyszy – pomocna okaże się wtedy życzliwa niezgoda.

Warto skupiać uwagę na poziomie potrzeb dominujących w codzienności człowieka. Pierwszym celem pracy nad sobą jest przecież wprowadzenie umiaru w zaspokajaniu potrzeb elementarnych: komfortu życia, poczucia własnej wartości, doznawania miłości erotycznej oraz panowanie nad jedną z tych potrzeb, która wydaje się dominująca (taka jest bowiem psychologiczna treść pojęcia wady głównej i walki z nią). Umiar w zakresie tych potrzeb otwiera człowieka na życie na poziomie potrzeb wyższych: potrzeby rozwoju oraz potrzeby twórczości i służby. Nie stanowi rozwoju na przykład kolekcjonowanie dobrych uczynków dla wzmocnienia poczucia własnej wartości przez zdobycie uznania i miłości innych ludzi.
W dążeniu człowieka do Boga nie można ominąć etapu dominowania w życiu potrzeb wyższych: pragnienia rozwoju i twórczości. Prawdziwy duch służby jest bowiem twórczością, ponieważ każda twórczość kieruje się ku odbiorcy. Uczuciowość związaną z wyższymi potrzebami cechuje trwałość i mniejsze natężenie niż w przypadku tej, która sygnalizuje potrzeby elementarne, osiągając natężenie namiętności i uzależnienia. Potrzeby wyższe są nienasycalne i nie znają przesytu, natomiast otwierają człowieka na tęsknotę za Bogiem jako najwyższą wartością i celem życia. Poziom potrzeb elementarnych także rodzi potrzebę Boga – ale głównie jako Dawcy zaspokojeń, które okazują się niedostępne dla słabości i ograniczeń człowieka oraz jako Sędziego wymierzającego sprawiedliwość. Dlatego ważne jest poznanie obrazu Boga u osoby, której się towarzyszy. Religijność pomijająca zaangażowanie w rozwój, twórczość i służbę skazana jest na stagnację. To religijność zagrożona powierzchownością i rytualizmem.
Najważniejszym tematem towarzyszenia duchowego jest życie modlitwy i rozwój w tym zakresie. Początkowe narastanie intensywności uczuć towarzyszących medytacji obdarza poczuciem rozwoju, jednak stopniowo ta żywość przeżywania wygasa, a pojawiająca się nuda i oschłość niepokoi, niemal napełnia poczuciem winy – „Pewnie źle się modlę” – i próbami odzyskania wcześniejszej radości z kontaktu z Bogiem. Pierwotna gorliwość jakby przygasa i jedynie wierność oraz towarzyszący jej pokój stają się oznaką rozwoju. Dynamika rozwoju życia modlitwy ma swoją bogatą literaturę teologiczną opartą na doświadczeniach mistyków. Brak natomiast odpowiedników w psychologii. Pomoc towarzyszących polega przede wszystkim na podtrzymywaniu wierności i wytrwałości, łagodzeniu niepokoju, wykorzystaniu dostępnej literatury. Długotrwałe okresy oschłości przy zachowanym pokoju serca nie stanowią zagrożenia, raczej przeciwnie, kryje się w nich dynamika rozwoju niedostępnego obserwacji i samoobserwacji.
Narzędziem towarzyszącego pozostaje nadal słuchanie. Na tym etapie jest to słuchanie aktywne, w którym wypowiadający się otrzymuje komunikaty, jak został zrozumiany. Dzięki temu i poprzez stawianie otwartych pytań uczy się nazywać swoje uczucia, odkrywać motywy podejmowanych działań, oceniać środki i przewidywać skutki, nawet odległe, a nade wszystko dokonywać samodzielnie ocen moralnych w całym ich uwikłaniu, zamiast dopytywać o nie kierownika duchowego.

Zagrożenia relacji towarzyszenia duchowego

 

Sprawdzianem i owocem prawidłowego procesu towarzyszenia duchowego jest zachowanie wolności wewnętrznej uczestników relacji towarzyszenia, u osoby prowadzonej nawet istotny wzrost tej wolności. Towarzyszący może poczuć się zbędny i powiększać dystans, pozostając jednak dostępny dla trudniejszych momentów życia duchowego. Ujawniające się po stronie osoby prowadzonej uzależnienie uczuciowe powinno być znakiem ostrzegawczym: albo ujawniają się cechy osobowości bierno-zależnej, albo relacja staje się dobrem samym w sobie, poprawiającym jedynie samopoczucie, ale bezowocnym, albo też występuje zjawisko zawłaszczenia uczuciowego – „Musisz się mną opiekować, bo nie dam sobie rady”.
Towarzyszący także może ujawniać uzależnienie zobrazowane w szlachetnej postaci literackiej Małego Księcia: „Stałem się odpowiedzialny za to, co oswoiłem”. Nie chcę szerzej rozpatrywać zjawiska fascynacji erotycznej czy infantylizmu – gdy zostają zaobserwowane, winny stać się tematem otwartej rozmowy. Doświadczenie dyktuje podejmującemu towarzyszenie duchowe korzystanie także z pomocy kierownika duchowego, zwanej superwizją. Pozwala mu to czuwać nad charakterem relacji towarzyszenia, zachować postawę wczuwająco-rozumiejącą wobec prowadzonego, a jednocześnie mieć pełny wgląd we własne reakcje uczuciowe i ujawniające się skryte potrzeby.
Towarzyszenie duchowe jest aktywnością wypływającą z potrzeby twórczości, realizuje się w relacji międzyludzkiej opartej na bezinteresownej życzliwości. Towarzyszący nie może być nastawiony przede wszystkim na skuteczność, przeważnie nieuchwytną dla niego. Podejmuje służbę w najszlachetniejszym tego pojęcia znaczeniu: staje się pomocnikiem Ducha Świętego w procesie duchowego rozwoju wolnej osoby ludzkiej.