Reklama

Jezus nie był rewolucjonistą. Był Żydem swojego czasu, żył w kręgu religii żydowskiej. Nie zerwał On z tradycją, ale pogłębił ją i odnowił od wewnątrz.
 

Lud Izraela, szczególnie po wygnaniu, przywiązywał coraz większą wagę do świątyni jerozolimskiej jako centrum swego kultu. Była ona jedynym miejscem składania darów; w niej to trzy razy dziennie – rano, w południe i wieczorem – odmawiano oficjalne modlitwy.

 

Z okazji trzech wielkich świąt (Paschy, Pięćdziesiątnicy oraz Święta Namiotów) Żydzi odbywali pielgrzymkę do Jerozolimy. Psalmy opiewają radość pielgrzymów udających się do domu Boga (por. 23, 6; 27, 4; 65, 5; 84; 92, 14 oraz tzw. „Pieśni stopni” – Psalmy od 120 do 134).

 

Za czasów Jezusa świątynia odgrywała wielką rolę w życiu Żydów; możemy się o tym przekonać z rozmowy Jezusa ze Samarytanką (J 4): „Rzekła do Niego niewiasta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga” (ww. 19-20).

Wzrastała ponadto liczba synagog.

 

Regularnie, zwłaszcza w sobotę, gromadził się w nich lud na modlitwę, na czytanie i wyjaśnianie Prawa. Synagoga uważana była za najodpowiedniejsze, po świątyni, miejsce do modlitwy. Można było jednak modlić się i gdzie indziej, na przykład na ulicy (por. Mt 6, 5) czy w domu na tarasie lub w górnym pokoju (por. Dn 6, 11; Dz 10, 9).

 

Modląc się poza synagoga należało jednakże zawsze zwrócić się w stronę świątyni jerozolimskiej.

 

Z niektórych faktów podanych przez Ewangelie możemy wnioskować, że Jezus szanował te tradycje modlitwy i włączył się do nich. Jak każdy syn swego narodu, został wychowany tak, aby powstało w Nim silne pragnienie pielgrzymowania do świątyni.

 

Dwunastolatek w świątyni

 

W wieku dwunastu lat po raz pierwszy widzimy Go jako uczestnika dorocznej pielgrzymki do świętego miasta, w którym zatrzymuje się po odejściu pielgrzymów.

W odpowiedzi, jaką daje zatroskanym rodzicom, kiedy odnajdują go siedzącego pośród uczonych w świątyni, pojawia się jednak nowy akcent: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2, 49). Dla tego dwunastoletniego chłopca liczy się przede wszystkim więź z Bogiem, którego po raz pierwszy nazywa „moim Ojcem”.

 

Pewne jest, że Jezus modlił się w świątyni. Z Ewangelii dowiadujemy się, że w czasie swojego publicznego życia wielokrotnie udawał się do Jerozolimy, by uczestniczyć w świętach: w pierwszym roku życia publicznego w Święcie Paschy (J 2, 13); w drugim roku w innym święcie, prawdopodobnie Pięćdziesiątnicy (J 5, 1); kilka miesiący później, jesienią, w Święcie Namiotów (J 7, 2. 10); zimą – w uroczystości Poświęcenia Świątyni (J 10, 22; por. Łk 13, 22); wreszcie, udał się do Jerozolimy na swą ostatnią Paschę, o czym opowiadają wszystkie cztery Ewangelie (Mk 11, 11; Łk 19, 45; Mt 21, 10-14; J 12, 12-20).

 

Pobożność świąteczna

 

Jezus niewątpliwie modlił się będąc w świątyni; znamienny jest jednak fakt, że nigdzie w Ewangeliach nie znajdujemy opisu uroczystości, jakie się odbywały w Jego obecności. Jakiejś wzmianki można by się dopatrzeć jedynie przy okazji Święta Namiotów. Ilekroć mowa jest o tym, że Jezus wraz z pielgrzymami udaje się do świątyni, wszystko skupia się na Jego osobie.

 

W Ewangelii Św. Jana widać to już przy okazji pierwszej Paschy. Ku wielkiemu oburzeniu Żydów Jezus przepędza ze świątyni kupców, a w odpowiedzi na ich pełne złości pytanie: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” – zapowiada zburzenie obecnej świątyni i zastąpienie jej nową, tajemniczą świątynią. Ewangelista dodaje komentarz: „On zaś mówił o świątyni swego ciała” (J 2, 18. 21). Od tej pory nową świątynią będzie sam Jezus.

 

Podobny fakt zdarzył się w czasie uroczystego zakończenia Święta Namiotów. Jezus podejmuje obraz z wizji Ezechiela (47, 1): wody, która wypływa spod progu świątyni w kierunku jej prawego boku – i odnosi ten obraz do siebie: „W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: «Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza»” (J 7, 37-38). Zatem i tu potwierdza się ta sama typologizacja: Jezus jest świątynią, z której wypłynie żywa woda.

Kilka rozdziałów dalej (J 10) Jan opowiada o uroczystości Poświęcenia Świątyni. Rytuał żydowski schodzi jednak na dalszy zupełnie plan. Rozdział zaczyna się przypowieścią o Dobrym Pasterzu. Jezus stojąc w portyku świątyni mówi: „Ja jestem bramą. Jeżeli kto wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę” (10, 9). W tym kontekście należy również wspomnieć Jego uroczyste słowa: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (10, 30); oraz: „Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu” (10, 38).

 

Jan skupia wszystko wokół osoby Jezusa. Od kamiennej budowli świątyni jerozolimskiej, gdzie odbywa się obrzęd, ewangelista przechodzi natychmiast do tajemniczej rzeczywistości osoby Jezusa. Na końcu mowa jest już nie o świątyni, o bramie do świątyni, o wejściu do jej przedsionka, lecz o Jezusie. Od tej chwili On sam jest świątynią; On jest drogą i bramą prowadzącą do Ojca.

Podobne zjawisko widzimy również u Łukasza, choć nieco inna jest kompozycja. Rozdziały 17-19 opisują podróż Jezusa do Jerozolimy jako drogę do świątyni. A kiedy już Jezus dojdzie do świątyni (por. Łk 19, 45-46), nie opuści jej aż do swej męki, czyli przez całe dwa rozdziały Ewangelii Łukasza.

 

 

Także i w tym przypadku warto zwrócić uwagę, że Jezus nie udaje się do świątyni tak, jak inni pobożni Żydzi; Jego droga opisana jest przez Łukasza jako droga ku męce, śmierci i zmartwychwstaniu. A zatem również i tu mamy do czynienia z chrystologiczną interpretacją świątyni oraz skupieniem uwagi na osobie Chrystusa, choć w odmiennej niż u Jana perspektywie. Autor trzeciej Ewangelii przedstawia wejście Jezusa do świątyni jako początek Jego męki: „I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie” (19, 47).