Modlitwa w synagodze

 

Podobne spostrzeżenia możemy uczynić w odniesieniu do synagogi. Jezus regularnie uczestniczył w oficjalnych modlitwach w żydowskiej synagodze. Ewangelie wielokrotnie mówią, że zjawiał się w szabat w synagodze i nauczał (Mk 1, 21 i Łk 4, 31; Mk 6, 2 i Łk 4, 16; Łk 13, 10; por. także Mk 1, 39; Mt 4, 23 i 9, 35); Łukasz dodaje: „swoim zwyczajem” (4, 16). Ponieważ na ogół ta sama osoba odczytywała fragment z Pisma Świętego i przewodniczyła modlitwie – jest wielce prawdopodobne, że Jezus pełnił i tę rolę wielokrotnie.

 

Uczestnicząc regularnie w tych nabożeństwach, do których Żydzi przywiązywali tak wielką wagę, Jezus musiał być uznawany w swym otoczeniu za osobę szanującą tradycję Izraela i żyjącą według niej. Jednak również i tu mamy do czynienia z typowym przesunięciem akcentu. Kiedy na przykład Jezus występuje w nazaretańskiej synagodze w charakterze lektora (Łk 4, 16), wykorzystuje tę okazję, by w nawiązaniu do słów proroka (Iz 61, 1-2) głosić, że On, Jezus, przynosi ostatecznie „dobrą nowinę”.

 

Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana (Łk 4, 18-19).

I dalej ewangelista pisze: „Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli»” (4, 20-21).

 

Znamienny jest fakt, iż nigdzie w Ewangelii nie ma wyraźnej wzmianki o modlitwie Jezusa w świątyni czy w synagodze; nigdzie wprost nie mówi się o tym, że modlił się On w tych miejscach. Daje się to jedynie wywnioskować z kontekstu.

 

Na pierwszy rzut oka może się to wydać paradoksem. Psalmy na przykład mówią wyraźnie, że Żydzi udają się do świątyni, by się modlić, by wysławiać imię Pańskie (por. Ps 122, 1-4). Ten zwyczaj przetrwał i był praktykowany przez uczniów Jezusa we wczesnym Kościele jerozolimskim, o czym dowiadujemy się z Ewangelii, a zwłaszcza z Dziejów Apostolskich: „Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej” (Dz 3, 1); właśnie tam, u wejścia do świątyni, dokonał się cud uzdrowienia paralityka.

 
W przypadku Jezusa rzecz wygląda inaczej. Fakt, iż nie ma żadnej wzmianki o Jego modlitwie w świątyni czy w synagodze, pozwala przypuszczać, że różniła się ona od modlitwy innych pobożnych Żydów. Pobudza nas to do zgłębiania tajemnicy Jego jedynego w swoim rodzaju związku z Bogiem, który przejawiał się zwłaszcza w modlitwie.

 

Modlitewne odosobnienie

Prawdą jest, że Jezus przychodził do świątyni, a także do synagogi, częściej jednak Ewangelie mówią, iż udawał się na modlitwę gdzie indziej, sam – najchętniej w miejsca odosobnione. Jego modlitwa nie była związana ze świątynią czy synagogą, jak modlitwa innych Żydów. Nie znajdujemy zatem wyraźnego stwierdzenia, że Jezus modlił się w świątyni, za to wprost mówi się, iż udawał się na modlitwę w inne miejsca. Dla uczniów to właśnie było nowością, która ich uderzała w modlitwie Jezusa.

Jezus wybierał na modlitwę przeważnie miejsca odosobnione – była to góra, ogród oliwkowy itp. (por. Mk 1, 35; 6, 45; Łk 4, 42; 5, 16; 6, 12; 9, 18).

 

Charakter miejsca zdaje się nie mieć większego znaczenia. „ W jakimś miejscu” – pisze Łukasz w rozdziale 11, jak gdyby jakiekolwiek uściślenie nie było konieczne. Niekiedy uczniowie są przy swoim Mistrzu podczas Jego modlitwy (Mk 9, 18; 9, 28. Por. Mk 9, 1 i Mt 17, 2), najczęściej jednak stara się On być sam. Na początku swojego życia publicznego, pod wpływem Ducha, Jezus udaje się na pustynię i przebywa tam przez 40 dni modląc się i poszcząc.

 

Później, pod koniec pełnych trudu dni, wydaje się naprawdę odczuwać potrzebę samotności. Widzimy to na przykład po pierwszym rozmnożeniu chlebów. Teksty Marka (6, 45) i Mateusza (14, 22) nie pozostawiają co do tego wątpliwości – Jezus pragnie być sam. Najbardziej oczywistą tego przyczyną jest, jak się wydaje, fakt, iż bez uczniów łatwiej Mu będzie odesłać tłum, który chce Go obwołać królem; lecz niewątpliwie można w tym odczytać również pilną potrzebę ciszy i samotności. Rzeczywiście Jezus pozostaje sam modląc się długo w nocy.

 

Oprócz pustyni czy ogólnie miejsc odosobnionych wielokrotnie wymienia się również wzgórze czy górę (Mk 6, 46 i Łk 6, 12). Święty Ambroży wywodzi stad piękną symbolikę teologiczną: „Nie każdy modlący się wychodzi na górę – istnieje również modlitwa grzesznej natury; lecz ten, kto modli się w sposób właściwy, wznosząc się od spraw ziemskich ku wyższym, osiąga szczyt najwznioślejszego zapału”.

 

Z kolei święty Bernard wyznaje, że większość jego własnych wielkich komentarzy dojrzewała w lasach. Drzewo dzięki swemu pionowemu ukierunkowaniu jest symbolem, który odsyła ku górze. Niełatwo to pojąć jedynie samym umysłem; potrzebna jest wrażliwość na symbol – język natury nie skażonej, który mówi o Bogu ludziom otwartym, gotowym przyjąć takie przesłanie. Również góra jako symbol posiada dużą siłę wyrazu, odsyłając ku temu, co transcendentne; można by powiedzieć, iż wynosi nas ponad ograniczoność naszego świata, pomagając otworzyć się na tajemnicę tego, co nadprzyrodzone, boskie.

 

Innym miejscem modlitwy Jezusa, o którym należy pamiętać w sposób wyjątkowy, jest Ogród Oliwny. Jezus udaje się tam w tragicznej godzinie swojego cierpienia. Jego potrzeba samotności zostaje uwydatniona jeszcze dobitniej. Pozostawił za sobą w pewnej odległości trzech wybranych uczniów, bowiem „został odrzucony od nich”, jak gdyby jakimś wewnętrznym odruchem, o czym mówi Łukasz (22, 41). – Zatrzymamy się dłużej nad tym fragmentem, rozważając modlitwę Jezusa podczas agonii.

Z wszystkich tych relacji ewangelicznych wyraźnie wynika, że kiedy Jezus chciał swobodnie i w zażyłości rozmawiać z Ojcem, wybierał zupełną samotność. To samo zalecał zresztą swoim uczniom (Mt 6, 6).

 

Zapoczątkował w ten sposób nową tradycję, a nawet posunął się jeszcze dalej, przeciwstawiając się hipokryzji tych, którzy chętnie wybierali na modlitwę miejsca publiczne, aby być widzianymi i chwalonymi przez innych ludzi. Od tej pory świątynia czy synagoga przestaną być koniecznymi miejscami modlitwy. Czyż Jezus nie zapowiadał całkowitego zniszczenia świątyni? I według słów samego Jezusa nowa cześć dla Boga wyrażana będzie „w Duchu i prawdzie” (J 4, 23).

 

Jezus – prawdziwe miejsce modlitwy

Nauczanie i życie Jezusa w porównaniu z postawami proroków czy psalmistów, którzy kładli nacisk na „prawość serca”, charakteryzuje się silną interioryzacją i uduchowieniem religijności w ogóle, a szczególnie zaś modlitwy. Jest w tym jednak coś więcej. Jak mogliśmy zauważyć, miejsca, w których modli się Jezus, nabierają głębszego znaczenia, stają się symbolem innego miejsca: sam Jezus staje się nowym miejscem modlitwy, nową „świątynią”, jedynym dostępem do Boga, „drogą”, „bramą”.

 

U Jana (1,38) pierwsi uczniowie, którzy wysłuchali świadectwa Jana Chrzciciela o Nim, pytają: „Rabbi, gdzie mieszkasz?”.

 

Wilhelm de Saint-Thierry w związku z tym pytaniem daje następujący komentarz: „Prawdziwym mieszkaniem, miejscem przebywania Jezusa, jest Jego jedność z Ojcem”14. Sam Jezus, kiedy przepowiada, że w krytycznym momencie swej męki będzie przez wszystkich opuszczony – stwierdza równocześnie: „Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną” (J 16, 32). Można w tym wyczuć coś z głębokiej tajemnicy osoby i modlitwy Jezusa – Jego związek z Ojcem.

 

Tekst pochodzi z książki Ignacego de la Potterie, Modlitwa Jezusa