3. Kuszenie na Górze Oliwnej
Na Górze Oliwnej szatan przypuszcza na Jezusa i Jego uczniów ostatni decydujący atak. Góra Oliwna staje się miejscem wielkiego kuszenia. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Przestrogę tę powtórzy Jezus jeszcze raz, gdy zastanie uczniów śpiących ze smutku. Zapyta: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.
Kuszenie, nawet najsilniejsze, choć jest nieodłącznym elementem życia ludzkiego, nie pomniejsza jednak naszego człowieczeństwa. Jezus, Wcielony Syn Boży, doświadczył również kuszenia. Jest rzeczą ogromnie ważną, abyśmy przyjęli właściwą postawę wobec pokusy, abyśmy mieli świadomość, że w samej pokusie nie ma cienia grzechu. Niezdrowe poczucie winy wywołane jedynie samą pokusą, sprawia, iż koncentrujemy się na niej i czujemy się nią już jakoś zbrudzeni. Chore poczucie winy wobec samej pokusy sprawia, iż łatwo wchodzimy z nią w niebezpieczny dialog. Aby pokonać pokusę, potrzeba wolności wobec niej. Wolność ta wyraża się w wewnętrznym przekonaniu, iż jest ona czymś zewnętrznym wobec naszej wolnej woli. I chociaż pokusa dręczy nas nieraz swoją natarczywością, to jednak nie jesteśmy odpowiedzialni za nią samą i nigdy nie determinuje ona naszych decyzji i czynów. W chwilach udręczenia pokusami, w chwilach zmęczenia walką, przychodzi nam niekiedy pragnienie, by móc uwolnić się od pokus, aby żyć w atmosferze rajskiego wyciszenia i spokoju. Jest to jednak pragnienie nierealne, pragnienie złudne.
Prośmy, aby kontemplacja Jezusa kuszonego na pustyni, na Górze Oliwnej oraz na krzyżu ukazała, że doświadczenie pokusy ściśle wiąże się z naszym bytowaniem na tej ziemi. Jeżeli Jezus, jedyny niewinny spośród synów ludzkich, musiał stawiać czoła pokusie, to o ileż bardziej my, którzy jesteśmy zranieni grzechem pierworodnym, grzechem naszych bliźnich oraz naszym osobistym grzechem. Dziękujmy Jezusowi za to, że stał się podobny do nas we wszystkim, także w byciu kuszonym. Prośmy, abyśmy pośród naszych rozlicznych pokus naśladowali Jego gorące pragnienie pełnienia tylko woli Ojca. Prośmy także, aby Jego modlitwa: Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie była także naszą zasadniczą modlitwą w chwilach każdej pokusy.
4. Dramatyczna walka i krwawy pot
A gdy się modlił, wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.
Modlitwę Jezusa na Górze Oliwnej św. Łukasz ukazuje jako wewnętrzną dramatyczną walkę. W Jezusie zmagają się dwie siły. Pierwsza z nich, to naturalna, ludzka siła życia, która opiera się obciążeniu się grzechami całej ludzkości. Ta naturalna siła życia buntuje się przeciwko cierpieniu i chce uratować życie fizyczne od śmierci. Ludzki instynkt życia i ludzkie poczucie sprawiedliwości są w Jezusie mocne, jak w każdym człowieku. Był bowiem do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Druga siła ma charakter duchowego, mistycznego związku z Ojcem. Jest to siła odwiecznej miłości Ojca do Syna, siła odwiecznego pragnienia Syna bycia wiernym swojemu Ojcu we wszystkim. Siła ta płynie z intymnej więzi Syna z Ojcem. Jezus w Ogrójcu broni się przed pokusą nieufności wobec woli Ojca. Opiera się przed pójściem za odruchami swojej ludzkiej natury.
W swojej udręce Jezus nie jest jednak sam. Anioł wysłany przez Ojca jest znakiem Jego obecności. Ta właśnie obecność Ojca umacnia Jezusa w dalszym zmaganiu się. Doświadczywszy tej obecności, Jezus jeszcze usilniej się modlił. Użyte przez św. Łukasza na określenie udręki ducha słowo greckie: agonidzomai, oznacza wysiłek atletów. Parafrazując słowa Ewangelisty moglibyśmy powiedzieć: Jezus walczy jak atleta, aby zwyciężyć słabość swojej ludzkiej natury. Tego samego słowa agonidzomai używa także Jezus w napomnieniu: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi (Łk 13, 24). To, co Jezus określił jako bardzo trudne dla uczniów: przejście przez ciasne drzwi, jest najpierw bardzo trudne dla Niego samego. On sam jako pierwszy przechodzi przez ciasne drzwi. W ten sposób staje się dla całej ludzkości drogą do Ojca. Swoją walką o wypełnienie woli Ojca Jezus rozpoczyna walkę niezliczonych rzesz swoich naśladowców.
Dramatyzm walki Jezusa podkreśla Jego pot, który był jak gęste krople krwi sączące się na ziemię. Jest to wprawdzie bardzo rzadkie zjawisko, ale dobrze znane medycynie. Towarzyszy ono stanom najwyższej trwogi lub skrajnej rozpaczy (J.–P. Roux).
Teraz właśnie ludzka strona natury Jezusa chwyta nas za serce. Ten człowiek osaczony śmiercią, wdychający ją razem z zapachem nocy, nie może sprawić, by Jego ciało nie lękało się i nie buntowało: ma lat trzydzieści trzy i musi umierać. Żadna scena w Ewangelii, nawet scena kuszenia na pustyni, nie dociera tak głęboko do prawdy psychologicznej. Dobrze znamy (z naszego własnego życia) to strwożone serce, ten umysł tak bardzo zepchnięty na bezdroża, że błaga Boga o cud, który byłby zaprzeczeniem i przekreśleniem całej Jego działalności. (…) Męczennicy śpiewający podczas tortur niewiele nas uczą lub uczą zbyt wiele, tak bardzo wyjątkowa zdaje się być podtrzymująca ich łaska (H. Daniel–Rops). Jezus swoim konaniem w Ogrójcu aż do krwawego potu uczy nas więcej. Jest nam łatwiej Go zrozumieć. Z Nim jest nam łatwiej się utożsamiać, łatwiej nam Go naśladować.
Kontemplując ze czcią Jezusa strwożonego, Jezusa zalanego krwawym potem, prośmy Go, aby On sam zaprosił nas do przeżywania Jego straszliwej męki i śmierci na krzyżu. Przykład Jezusa ukazuje nam, że Bóg nie potępia trwogi i słabości naszej natury (O. Lebreton). Bóg nie tylko nie każe nam, lecz nawet wprost nie pozwala niszczyć naszej ludzkiej natury. Ona jest Jego darem, Jego łaską. Wzywa nas, abyśmy wszystko, co jest w nas — także samą kruchość i słabość naszej ludzkiej natury — włączyli w przyjmowanie Jego miłości i odpowiadanie miłością na miłość. Jak Ciało Jezusa z całą Jego ludzką naturą, naznaczoną skutkami grzechu ludzkiego, stało się darem nieskończonej miłości Boga do człowieka, tak samo nasza zraniona ludzka natura winna także stać się darem miłości Boga i bliźniego.
Zwróćmy jeszcze uwagę na prawdę, że konanie Jezusa w Ogrójcu aż do krwawego potu, który wsiąka w ziemię, ma ścisły związek z grzechem pierwszego człowieka i przekleństwem rzuconym na ziemię z jego powodu: Przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie (Rdz 3, 17–19). Przekleństwo to dosięga teraz Jezusa. Jezus pracuje w krwawym pocie czoła, aby nam otworzyć ciasne drzwi prowadzące do zbawienia, aby odwołać rzucone przekleństwo.
Kontemplujmy z całą czcią krople krwawego potu Jezusa, które wsiąkają w ziemię i w ten sposób odwołują przekleństwo rzucone w raju. Dziękujmy Jezusowi za to, że dał się obarczyć naszym grzechem, abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości. Dziękujmy Mu za Jego ciężką pracę w Ogrójcu i prośmy, abyśmy obficie korzystali z jej owoców.