Reklama

Chcąc ukazać, w jaki sposób Ćwiczenia Duchowne przyczyniają się do wzrostu osobowości, trzeba najpierw przedstawić zrąb wybranej spośród wielu teorii osobowości. Wybór ten padł na teorie, która niewątpliwie znalazła sobie w psychologii prawo obywatelstwa; jej struktura jest bowiem łatwo obserwowalna zarówno przez specjalistów, jak i każdego innego uważnego obserwatora zachowań ludzkich.
 

Każdy człowiek, jeśli chce być zdrowy i normalnie działać, musi mieć jakiś cel w życiu, i to nie tylko bezpośredni, bliskowzroczny, ale również dalekosiężny, jak powiadamy, cel najwyższy. Przyjęty bowiem najwyższy cel życia staje się zasadą i fundamentem uporządkowanych działań, co jest jedną z podstawowych cech dojrzałości osobowej człowieka, a równocześnie warunkiem koniecznym ludzkiego psychicznego i duchowego wzrostu. Dziecko, jak wiemy, nie jest zdolne do zrozumienia i wyznaczenia sobie celu i dlatego też jego działania mają charakter wybitnie wrażeniowy, tzn. jego reakcje wyznaczają aktualnie działające na nie bodźce świata zewnętrznego czy wewnętrzne potrzeby. Dziecko nie może zaplanować swego działania. Muszą to uczynić za nie ludzie dorośli.

Wiemy też z obserwacji, że również wielu ludzi dorosłych nie posiada widocznego celu najwyższego i dlatego w swych zachowaniach są oni niestali, zmienni, bezplanowi, goniący za tym, co najatrakcyjniejsze w tej chwili; są to często osoby bez zawodu. Ludzie niedojrzali.

Św. Ignacy już w Fundamencie ukazuje rekolektantowi cel najwyższy i ostateczny. Tym samym kładzie podwaliny pod uporządkowane działanie, wprowadza zasadę porządkującą działania.

Ukazanie celu ostatecznego jest równocześnie przygotowaniem do odkrycia i przyjęcia właściwego ideału siebie, rozumianego jako zbiór określonych wartości przez kogoś już zrealizowanych, które ktoś inny pragnie zrealizować także – już w swoim życiu. Rozróżniamy ideał siebie chciany: „takim chciałbym być” i powinnościowy: „takim powinienem być”. Istnienie takich ideałów jako elementów struktury osobowości potwierdza zarówno kliniczna, jak i codzienna obserwacja.

Każdy człowiek posiada realny obraz siebie, który dzieli się na subiektywny „uważam, że taki jestem” i rzeczywisty – faktycznie istniejący, niezależnie od tego, co ktoś myśli o sobie.

Obraz człowieka jest więc czterowarstwowy: Takie jestem – myślę, że taki jestem; Chcę być taki – powinienem być taki.

Pojęcia te są bardzo ważne, gdyż w praktyce często obraz realny subiektywny różni się od rzeczywistego, a obraz chciany od powinnościowego. Wtedy właśnie mamy zazwyczaj do czynienia z wewnętrznymi napięciami.

Przełożony np. uważa, że powinien być dla innych dobry i do tego dąży. Uważa jednak, że jego podwładni są niesamodzielni i niczego bez niego nie potrafią zrobić. Faktycznie więc jest dla nich władczy. Jest władczy, a uważa, że jest dobry. Jeżeli nie zdaje sobie sprawy z tej rozbieżności, nie będzie przeżywał wewnętrznych napięć, ale też nie będzie miał szans zmienić się na lepsze.

Wzrost osobowościowy jest tym większy, im bliżej siebie stoją obraz powinnościowy i chciany, a subiektywny powinnościowemu. Jeżeli bowiem obraz realny subiektywny pokrywa się lub stoi blisko obrazu rzeczywistego, człowiek zna prawdę o sobie, i nie jest wewnętrznie zakłamany. Jeśli zaś odkryje ideał siebie chciany, który pokrywał się będzie z powinnościowym, wtedy faktycznie będzie on dążył do jego realizacji, czyli będzie się rozwijał. Oczywiście, to dążenie zależeć będzie także od siły motywacji, od potrzeb i innych dynamizmów tkwiących w człowieku.

Zasadniczo każdy człowiek zdrowy psychicznie chce się doskonalić, niezależnie od tego, jak tę doskonałość rozumie. A rozumie ją w zależności od tego, jaki przyjmie ideał osobowościowy. Siła dążenia do ideału zależy w dużym – powiedziałbym nawet w ogromnym stopniu od owej odległości pomiędzy realnym rzeczywistym obrazem siebie, a ideałem. Im ideał jest wyższy, im lepsze rozpoznanie siebie i w konsekwencji im większa odległość od ideału, tym większe wytwarza to napięcie, które w świadomości odkłada się najczęściej jako niezadowolenia z siebie, z obecnego stanu posiadania, popychające w kierunku ideału. Z drugiej jednak strony odległość ta zbyt wielka i nie dająca człowiekowi szans (ideał jest dla mnie nieosiągalny, to nie dla mnie, nie stać mnie na to) może doprowadzić do konfliktu i nerwicy, do apatii i zniechęcenia. Gdy znowu ta odległość jest zbyt mała, wtedy mamy do czynienia z człowiekiem niezadowolonym z siebie, bez energii wewnętrznej, człowiekiem duchowo nijakim.

Ideałem dla chrześcijanina niedościgłym jest Chrystus. Św. Ignacy zakłada, że każdy rekolektant przyjmuje ten ideał. Rekolekcje więc są nie tyle drogą do odkrycia ideału (nie są dla niewierzących), choć oczywiście ta znajomość ideału w trakcie ich odprawiania się pogłębia, są natomiast przede wszystkim metodą wyzwalania się wewnętrznych sił tkwiących w człowieku. Mamy tu na myśli siły naturalne, choć wiemy przecież, że św. Ignacy stawiał przede wszystkim na nadprzyrodzoną łaskę Bożą.