Miłość i porządanie

 
Uzdrowienie Sary wymaga procesu oczyszczenia miłości. Podobną drogę musi przebyć jej przyszły mąż Tobiasz. Aby możliwe było ich prawdziwe spotkanie w miłości, potrzebne jest wyprostowanie zniekształconego obrazu ich samych. Tobiasz boi się Sary, bo słyszał o niej plotki, które krążą wśród ludzi. Boi się przede wszystkim o siebie, o swoje życie. Jego obraz Sary ukształtowany został przez złośliwych ludzi, którzy przypisują jej demoniczność, opętanie, oraz przez własne uprzedzenia: słyszałem, że ona była wydawana już za siedmiu mężów i że oni zmarli w swych komnatach małżeńskich tej nocy, kiedy zbliżali się do niej. Słyszałem także, jak niektórzy mówili, że zabija ich demon. Teraz to i ja się boję, ponieważ jej samej nie dzieje się krzywda, lecz ktokolwiek chce się zbliżyć do niej, zabija go [demon] (Tb 6, 14). Rafał pomaga Tobiaszowi spojrzeć na Sarę w prawdzie. Nie jest to kobieta mordująca mężczyzn ani opętana przez demona. Jest to dziewczę rozsądne, mężne i bardzo piękne, a i ojca ma dobrego (Tb 6, 12). Historia ta pokazuje, jak wielką krzywdę mogą wyrządzić oszczerstwa. Niszczą dobre imię i cześć bliźniego (Katechizm Kościoła Katolickiego, 2479). By poznać prawdziwe oblicze osoby, potrzeba spojrzenia z zewnątrz, dobrej rady, świadectwa prawdy. Rafał ukazuje Tobiaszowi Sarę jako siostrę, czyli krewną z rodu jego ojca. Gdy poznaje jej prawdziwy obraz, zaczyna do niej lgnąć, rodzi się w nim uczucie miłości: A kiedy Tobiasz słuchał słów Rafała, że ona jest jego krewną z pokolenia i z domu ojca jego, zapłonął ku niej wielką miłością i serce jego przylgnęło do niej (Tb 6, 19).
 
Tobiasz pokochał Sarę z całego serca. Poczuł się za nią odpowiedzialny. Włącza się w jej pozornie beznadziejną walkę z demonem. Sara również lgnie do Tobiasza jak do brata, ale jej obawy pozostają wciąż bardzo żywe. Ma w pamięci obraz siedmiu poprzednich mężów, którymi nie mogła się nacieszyć. Jej serce przenikają na zmianę miłość i lęk, pragnie otworzyć się na nową relację, ale bagaż doświadczeń blokuje ją i powoduje, że staje się bierna, z niepokojem czekając na to, co się wydarzy. Do Sary dobrze pasują słowa z Pierwszego Listu św. Jana: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości (1 J 4, 18). Sara lęka się, że kolejny mężczyzna nie dostrzeże w niej rozsądnej, mężnej i pięknej kobiety, ale będzie ją traktował jedynie jako spadkobierczynię majątku i obiekt pożądania. Boi się wykorzystania, relacji pozbawionej miłości, bez uszanowania jej godności jako kobiety.
 
Prawdziwe połączenie serc Sary i Tobiasza poprzedza swoisty rytuał: A kiedy skończyli jeść i pić, zapragnęli udać się na nocny spoczynek. Odprowadzono młodzieńca i przyprowadzono go do sypialni. Wtedy przypomniał sobie Tobiasz słowa Rafała, wyjął wątrobę i serce ryby z torby, w której je przechowywał, i położył na rozżarzonych węglach do kadzenia. Zapach ryby powstrzymał demona i uciekł on aż do Górnego Egiptu (Tb 8, 1-3). Spalenie serca i wątroby ryby ma znaczenie symboliczne. W sercu lokalizowano bowiem miłość, a w wątrobie uczucia. Gest Tobiasza wskazuje więc na przemianę nieokiełznanego pożądania i prymitywnych emocji w obcowanie delikatniejsze, bardziej radosne, wysublimowane, nacechowane zrozumieniem, szacunkiem i czułością względem kobiety (E. von Kalckreuth). Sara pragnie miłości czystej bardziej niż zbliżenia ciał, dąży do połączenia serc, szuka bratniej duszy, z którą będzie mogła związać swój los bez obawy, że nie sprosta stawianym wymaganiom. Pragnie miłości prawdziwej: Aby miłość była prawdziwa, nie wystarczy bicie serca, trzeba ją wyrazić w gestach miłości. Ale sam gest również nie wystarczy, on musi wyrażać miłość. Jeśli gesty są powołane do tego, aby stać się słowami miłości, zatem jak słowa, aby być zrozumiane, potrzebują przerw wypełnionych ciszą. Bez takich przerw słowa są niezrozumiałe, stają się potokiem bezsensownych dźwięków (A. Fumagalli).
 
Takim gestem miłości Tobiasza wobec Sary jest zaproszenie jej do wspólnego życia poprzez oddanie się Bogu w czasie modlitwy. Tobiasz zaprasza oczekującą biernie w łożu małżeńskim Sarę do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie i za ich związek. Zaprasza ją do współtworzenia małżeństwa, a nie tylko do pasywnego poddaństwa mężowi.
 
«Wstań, siostro, módlmy się i błagajmy Pana naszego, aby okazał nam miłosierdzie i ocalił nas». Wstała i ona i zaczęli się modlić i błagać, aby dostąpić ocalenia. I zaczęli tak mówić: «Bądź uwielbiony, Boże ojców naszych, i niech będzie uwielbione imię Twoje na wieki przez wszystkie pokolenia! Niech Cię uwielbiają niebiosa i wszystkie Twoje stworzenia po wszystkie wieki. Tyś stworzył Adama, i stworzyłeś dla niego pomocną ostoję – Ewę, jego żonę, i z obojga powstał rodzaj ludzki. I Ty rzekłeś: Nie jest dobrze być człowiekowi samemu, uczyńmy mu pomocnicę podobną do niego. A teraz nie dla rozpusty biorę tę siostrę moją za żonę, ale dla związku prawego. Okaż mnie i jej miłosierdzie i pozwól razem dożyć starości!» I powiedzieli kolejno: «Amen, amen!» (Tb 8, 4-8).
 
Pierwszym wspólnym działaniem małżonków jest modlitwa. Stanie się ona podstawą ich wzajemnych relacji i harmonii we wspólnym życiu. Zaproszenie Sary do wspólnej modlitwy świadczy, jak mąż bardzo szanuje ją samą i godność ich związku. Wspólnie proszą Boga, żeby ich chronił. Tobiasz oświadcza również Sarze przed Bogiem, że dla miłości, a nie dla rozpusty (gr. porneia) bierze ją za żonę. Tobiasz „biorąc” Sarę, także w znaczeniu fizycznym, nie uwodzi jej, lecz chce z nią być szczerze i wiernie. Dla Sary jest to chwila, w której odzyskuje pewność siebie i zaufanie: teraz może już porzucić wszystkie wątpliwości i bariery ochronne i powiedzieć „tak” dla miłości i życia. Sara jest pewna, że Tobiasz nie widzi w niej bogatej spadkobierczyni, lecz kobietę, którą kocha i szanuje (E. von Kalckreuth). Wspólnie z wielką ufnością proszą Boga, by pozwolił im dożyć starości.
 

Żyć dojrzale

 
Sara przebyła długą drogę od pragnienia śmierci i unicestwienia do stania się córką, żoną i matką. Dopełnieniem jej uzdrowienia okazuje się spotkanie z Tobitem, jej teściem, po przebyciu drogi z Ekbatany do Niniwy. Gdy Tobit wychodzi na spotkanie synowej, by ją przywitać i pobłogosławić, umacnia się jej osobista godność i szacunek do samej siebie. Sara w czasie drogi z domu rodzinnego do Niniwy, do miejsca jej nieznanego, do obcego otoczenia, uczyniła jeszcze jeden ważny krok do samodzielności, do świadomego postrzegania siebie w roli żony. Sara, która tak bardzo cierpiała z powodu doświadczonego niezrozumienia, braku szacunku i pogardy, że życzyła sobie tylko śmierci, tutaj, u bram Niniwy, doznaje szacunku i miłości. I może w tej konkretnej chwili odczuła, jak wielki pokonała dystans na drodze do nowego, zdrowego postrzegania siebie (E. von Kalckreuth).
 
Sara czuje, że mąż ją kocha taką, jaka jest, z całą przeszłością. Czuje się bardzo serdecznie przyjęta przez rodzinę. Żyje w harmonii z sobą samą, wyrwała się z niepewności i bólu, nie pragnie być kimś innym i gdzie indziej. Chce być właśnie Sarą. Można więc powiedzieć, że Sara zaczyna żyć dojrzale, realizować się jako kobieta: Działa z odzyskaną świadomością siebie jako kobiety; oddziałuje ciepłem i żywotnością; rozbudza radość życia u ludzi, których spotyka. Jej droga jest teraz drogą miłości, tak jak droga Tobiasza. Odzyskała równowagę i zaufanie; odzyskała dla siebie i dla tych, którzy będą jej powierzeni, żeby w trudnych i nieprzewidzianych sytuacjach zachować świadomość własnej siły i godności (E. von Kalckreuth).
 
Dojrzałe życie polega na wierze w siebie i zaufaniu swoim możliwościom. Jest otwarciem na miłość, nie tylko między kobietą i mężczyzną, miłość małżeńską, ale również na miłość najbliższych, rodziny, przyjaciół a przede wszystkim Boga. Miłość jest dynamiczna, prowadzi do rozwoju: Im bardziej jestem kochany oraz im bardziej kocham, tym bardziej intensywnie się rozwijam. Obowiązuje tu ewangeliczna zasada, że kto ma, temu jeszcze dołożą, ten ma jeszcze więcej. Mogę się rozwijać na tyle, na ile najpierw doświadczam miłości ze strony Boga, rodziców i setek innych przyjaznych i dojrzałych osób, które spotkam. Ale to ode mnie zależy, na ile przyjmuję miłość. Wszyscy jesteśmy nad życie kochani przez Boga, ale w bardzo różny sposób tę miłość przyjmujemy. Ode mnie też zależy, na ile dzielę się z innymi tą miłością, którą zostałem obdarowany bez mojej zasługi. […] Miłość jest szczytem realizmu i mądrości, a nie tylko szczytem dobroci. Bóg jest nie tylko miłością, lecz także mądrością i sercem rzeczywistości. […] Miłość wypływa z serca rzeczywistości, w której żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Sercem rzeczywistości jest Trójosobowy Bóg, który kocha i który uczy kochać (M. Dziewiecki).
  

 

Fragment pochodzi z książki: Kobiety – między miłością a zdradą

 

 

Gdy mężczyźni zawodzą, Bóg powołuje kobiety.
Medytacje oparte są na losach najważniejszych kobiet ze Starego Testamentu. Są to żony, matki, córki czy kochanki. Jedne lśnią przykładem wierności i poświęcenia, inne knują misterne intrygi. Niektóre zajmują też wysoką pozycję w świecie mężczyzn, a czasem stają się ich ofiarami. Ale Bóg realizuje swoje zamysły właśnie na tych krętych ludzkich drogach.
Autorzy odnoszą historie starotestamentalnych bohaterek do problemów współczesnych kobiet. Okazuje się bowiem, że rozterki Ewy, Rebeki, Dalili, Batszeby, Zuzanny czy Szulamitki, nie odbiegają zbytnio od dylematów osób, które dzisiaj szukają prawdy i pełni życia.