Czy w swojej pracy często spotyka się Pani z mężczyznami z takim problemem. To przecież nie choroba, ale czy Piotruś Pan może próbować walczyć ze swoimi słabościami?

 

Bycie Piotrusiem Panem to nie choroba. To stan, chłopięca faza rozwoju. Mężczyźni z takimi cechami zjawiają się na terapię, kiedy mocno dopada ich rzeczywistość i pojawiają się wtórne zjawiska z tego wynikające, jak niepowodzenia w małżeństwie, rozwód, lęki, depresje, problem alkoholowy, przerastające jego emocje konflikty w pracy. Problemy tego rodzaju świadczą, że niedojrzała psychika nie umie podołać wyzwaniom dorosłości. Los wymusza psychiczne przejście do dorosłości, ale chłopięca struktura psychiczna się załamuje lub szuka dróg ucieczki. Niedojrzałość psychiczna, idealistyczne myślenie i egocentryzm lub narcyzm powodują, że taki mężczyzna nie potrafi ocenić swych możliwości i udźwignąć zadań lub przekazać je innym. Ale idealista nie umie rezygnować, on chce mieć całą pulę, dla niego minimum to maksimum – mieć jak najwięcej jak najmniejszym kosztem.

Dość często z problemem Piotrusia Pana przychodzą do terapeuty żony i inni członkowie rodziny, którzy płacą dużą cenę za niedojrzałą postawę męża, ojca itp. Muszą spłacać za nich alimenty na dzieci, zaciągnięte długi, niezapłacone podatki, kredyty, straty wynikłe z hazardu, cierpią z powodu innych niezrealizowanych obietnic i niedokończonych przez nich spraw.

Wyleczyć się z syndromu Piotrusia Pana to znaczy wydorośleć, nabyć zdolność odpowiedzialnego i samodzielnego myślenia, działania i zachowania oraz komunikowania się na możliwie partnerskich zasadach – tyle praw, ile obowiązków. To zmiana wewnętrzna, a nie powierzchowna zmiana zachowania z lęku przed wstydem, samotnością, karą, więzieniem.

Zasadnicza i najtrudniejsza do opanowania sfera, w której wyraża się słabość wiecznego chłopca – to dziedzina uczuć. U niego – tak jak u dziecka – rządzą emocje, chwilowe stany, wrażenia, sugestywność i związane z tym reagowanie na bodźce. Cechuje go tzw. życie prowizoryczne i błyskotliwa inteligencja. Na takie bycie „tu i teraz” można się nabrać. Inteligencję logiczną można oszukać, odpowiednio dobierając fakty, wykorzystując naukową teorię, uprawiając demagogię. Inteligencja emocjonalna wyraża tzw. prawdę subiektywną, wewnętrzną. W dłuższej perspektywie każde kłamstwo i każda prowizorka wyczerpuje się w obliczu rzeczywistości. W dojrzałej męskiej psychice role spontaniczności i powierzchownym emocji pełnią głębokie uczucia oraz utrwalone stabilne cechy, jak odpowiedzialność, odwaga, szlachetność, poczucie godności, autorytet, hierarchia wartości i wyznawane idee.

 

W naszym społeczeństwie coraz więcej wiecznych chłopców i wiecznych dziewczynek. Jak zatem wychowywać dzieci, by nie wyrośli na Piotrusiów Panów?

Nieco inna jest sytuacja współczesnych chłopców i współczesnych dziewcząt. Kiedy wychowaniem dzieci zajmują się głównie kobiety, to dziewczynki i chłopcy otrzymują wychowanie opiekuńcze, emocjonalne, ciepłe. Wzorce kobiece pod względem psychologicznym uczą radzenia sobie z lękiem. Dojrzała forma tego wzorca uczy dbania o zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa. Lęk wtedy nie paraliżuje. Dzięki temu myślenie jest sprawne, umożliwia świadome działanie, działają uczucia. Wzorce męskie uczą natomiast radzenia sobie z agresją – jej dojrzała forma to aktywna postawa na drodze realizacji zadań i umiejętność obrony siebie i bliskich. Uczą one podejmowania decyzji, odwagi, pokonywania trudności, walki na drodze do celu. Korzystają z tych wzorców także kobiety, ale ważne, aby one były dobrze skrystalizowane w rodzinie, szkole, społeczeństwie jako dwa współpracujące ze sobą systemy psychologii człowieka.

Statystyczny chłopiec do czasu wejścia w dorosłe życie, podjęcia ról społecznych, inicjacji do życia seksualnego itp. pozostaje dziś pod przemożnym wpływem wzorców macierzyńskich i kobiecych, które go infantylizują. Inicjacje do męskich sposobów działania, kiedy ojciec jest prawie nieobecny w domu, zależą od przypadkowych sytuacji, np. młodzieniec zostanie napadnięty przez agresywnych wyrostków w autobusie. W tradycyjnej kulturze od ok. 3-5. roku życia chłopcy przechodzili stopniowo pod opiekę ojca i środowiska męskiego. U nas wychowanie do męskości jest przypadkowe i pofragmentowane. Jak chłopiec ma powiązać w całość trening sportowy, edukację za pomocą gier komputerowych i religijną inicjację w postaci pierwszej komunii? A jeśli dojdzie do tego przemoc w rodzinie, alkoholizm rodzica czy łatwo dostępne oglądanie filmu porno? Kto pomoże mu złożyć z tego jego indywidualny wzorzec męskości? Nadopiekuńcza matka, babcia, nauczycielka z fizyki? Pedagog szkolny, film z Chuckiem Norrisem, dziewczyna, w której po raz pierwszy się zakocha, kolega z podwórka, ksiądz, który widuje go czasem na mszy w kościele?

W kulturze Zachodu załamują się tradycyjne wzorce męskości – resztki tego wzorca znamy z funkcji amerykańskiego szeryfa i dzielnego kowboja oraz angielskiego dżentelmena. Poprzednikiem wzorca szeryfa-kowboja był średniowieczny dzielny rycerz, który nie bał się śmierci, a miał też szacunek dla swej damy. Rola wojownika i rola kochanka były w równowadze. Chrześcijańskie wzorce kapłana-męczennika spełniały swoją rolę w czasach prześladowań i walk z ościennymi wrogimi najeźdźcami, ale dziś potrzeba wzorców, które są realne psychologicznie i społecznie we współczesnym świecie.

Od czasu odrodzenia wzorce męskie w tradycji Europejskiej ulegają dewaluacji i fragmentacji. Dzisiejszy mężczyzna jest pogubiony – spryt myli z kłamstwem i oszustwem, inteligencję z manipulacją, sprawiedliwość z przemocą i prawną biurokracją, uczucia z zachciankami, zwycięstwo ze szczęściem, wielkość z godnością, szlachetność z pychą itd. Role męskie przejmują kobiety, ale one wprowadzają swoje zasady – w pierwszej kolejności dziewczęce niedojrzałe, ambicjonalne, co widać w ruchu radykalnych feministek. Role dawnych tradycyjnych matek przejmują kobiety o psychice dumnych Amazonek, a te wolą karierę w biznesie, męskie stanowiska. Kobiecość utożsamiają z kobiecą dumą. Walczą o ideał kobiecości a nie własną osobistą kobiecość, a ideały to infantylizm. To chwila marzeń, a nie rzeczywistość. Dzielne amazonki zajęte walką o honor kobiet nie mają czasu na zakochanie, na refleksję, nie chcą zajmować się dziećmi i czekać aż staną się dorosłe. Oddają dzieci dziadkom lub państwowym instytucjom. Kolektywne wychowanie produkuje kolektywnych ludzi, utrwala ono cechy wiecznego chłopca i wiecznej dziewczynki. Z tymi cechami, wchodząc w dorosłość, kobiety i mężczyźni słabiej czują swoją indywidualność, a w efekcie także swe predyspozycje, swoje powołanie i wynikającą z tego odpowiedzialność. Odkrycie indywidualności przyspiesza wydoroślenie.

Podobnie tradycyjny wzorzec kobiety jako towarzyszki mężczyzny, tzw. pośredniczki, zastępuje wzorzec kobiety-kochanki (hetery). Taka kobieta widzi swoją wartość nie w przymiotach intelektu, ducha, intuicji i wrażliwości duchowej, ale w atrakcyjności zmysłowej, erotycznej, urodzie, ciele. W efekcie to nie mężczyzna zdobywa kobietę i stara się o nią, ale zmysłowa kobieta uwodzi mężczyznę. Mężczyzna musi być jej uległy, oczarowany nią. Jeśli jest dość silny i ma poczucie własnej wartości, to on ją zdobywa, ale nie jako istotę duchową. lecz jako wartość erotyczną.

A może Piotruś Pan ma inne zalety, które potrafią zrównoważyć jego brak odpowiedzialności, chęć zaspokajania tylko swoich potrzeb? Może tacy Piotrusiowie są nam potrzebni?

Niewątpliwie Piotruś Pan ma do odegrania swoją rolę w rodzinie i społeczeństwie. On jest kreatywny, wrażliwy, emocjonalny, elastyczny, lepiej się dostosowuje do warunków koedukacyjnego sposobu bycia. Jest mniej dojrzały i mniej wyrazisty, ale za to bardziej wszechstronny.

Należy uznać, że zachodzące procesy w aspekcie psychologicznym i kulturowym mają głębsze konstruktywne znaczenie. Psychologia Junga widzi w tych zjawiskach przejawy tzw. kompensacji kulturowej. Po pierwsze, infantylizacja męskich wzorców wynika z upadku dawnych wzorców wojownika, szamana, mędrca i kapłana. W nowej sytuacji kulturowej, w której prawie równorzędną rolę pełnią kobiety, lepiej sobie radzą mili i czarujący chłopcy niż zdyscyplinowani, odważni i solidni zbyt surowi, wymagający i nieokazujący uczuć mężczyźni. Choć są niedojrzali, są bardziej kreatywni, elastyczni niż „solidnie skrojeni” męscy „faceci”. Często z cechami dziecięcymi idzie uduchowienie, optymizm. Oni lepiej komunikują się z kobietami, które odgrywają coraz większa rolę, bo są emocjonalni i bardziej dostępni. Ale, jak sądzę to etap przejściowy, męskość musi się odbudować jako czytelny spójny wzorzec, gdyż trudno sobie wyobrazić, że mężczyzn zastąpią zupełnie kobiety albo wszyscy staną się androgyniczni. Rozmyta tożsamość to też rozmyta zrelatywizowana kultura.

Po drugie, świat Zachodu, promujący karierę i konsumpcję, zdeprecjonował świat religii i ducha. Wielu wiecznych chłopców to idealiści, mężczyźni uduchowieni, którzy nie uczestniczą w wyścigu szczurów. Zaglądają do swego wnętrza. Ich niedojrzałość w kontekście dość prymitywnych igrzysk współczesnego świata jest zalążkiem dojrzałości duchowej. Trudno ją pokazać i udowodnić, kiedy normą jest świat ekonomii, materii, kariery i medialna pustka. To wrażliwi artyści, radośni kapłani, kreatywni biznesmeni oraz czuli ojcowie, którzy wolą opiekować się dziećmi i gotować. Są raczej w cieniu, na obrzeżach. Zakonserwowane w ich psychice dziecięce ideały są rezerwuarem dla nowej duchowości, którą powinniśmy rozwinąć dla przyszłych pokoleń chłopców i mężczyzn, jak też dziewcząt i kobiet.

 

W sferze publicznej w Europie ostatnich dziesięcioleci silne męskie wzorce reprezentują, paradoksalnie, dwie kobiety – Margaret Thatcher i Angela Merkel. Konkurować z nimi może jedynie męski tyran, Aleksandr Łukaszenka. Nawet wyrazisty typ patriarchalny, za jakiego uchodzi Władimir Putin, buduje swój wizerunek wszechmocnego atlety i dzielnego wojownika, co robi wrażenie na chłopcach i dziewczynkach, ale nie na dojrzałych mężczyznach i kobietach. Jego psychika, kształtowana w otoczeniu służb specjalnych, jest nieprzewidywalna.

Większość współczesnych europejskich przywódców, także w Polsce, to mili czarujący „panowie”, kreujący się na wiecznych młodzieńców. Potrafią oni obiecywać raj i balansować na granicy fantazji i realności. Alternatywą dla nich są wymagający „zamordyści”, których boją się zarówno wieczne dziewczynki, jak i wieczni chłopcy.

Ludzie odwagi, zdrowej dyscypliny i męskiego honoru są dziś w mniejszości. Nie pasują do epoki. Dlatego, jak sądzę, los rodziny i społeczeństwa pozostaje w rękach Piotrusia Pana. Pozostaje pytanie, czy potrafi on wydorośleć, kiedy otrzyma zadanie do wykonania: zostanie ojcem, obejmie firmę po nieodpowiedzialnym zarządzie, wygra konkurs na unijny projekt, zostanie prezydentem miasta.

Etos mężczyzny jako odpowiedzialnego ojca – wojownika, króla, kochanka czy kreatywnego szamana – potrzebuje nowej syntezy. Uczestniczą w tym procesie tradycyjne wzorce, także chrześcijańskie. Być może w Piotrusiu przecinają się szlaki wielowiekowej religijnej duchowości i współczesnej duchowości świeckiej?

 

 

*Zenon Waldemar Dudek – Specjalista psychiatra, posiada wieloletnie doświadczenie kliniczne w dziedzinie terapii nerwic, depresji, psychoz i uzależnień ( Instytut Psychiatrii i Neurologii, Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii i Rehabilitacji w Zagórzu). Kierownik medyczny Centrum Psychoterapii BEN od jego powołania ( 1994 – 2002). Od 2001 r. rozwija własne integralno-rozwojowe podejście terapeutyczne (aioterapia) oraz program psychoedukacji dla pacjentów i członków ich rodzin (problemy nerwicowe, zaburzenia lekowe, pourazowe, depresja, kryzys wieku dojrzewania, przełom polowy życia, zespól psychicznego wyczerpania). Prowadzi szkolenia i warsztaty (psychologia Junga, psychologia marzeń sennych, męskość i kobiecość, kreatywna osobowość i in.). Autor artykułów z zakresu psychoanalizy, psychoterapii, psychologii kultury oraz książek: Podstawy psychologii Junga, Jungowska psychologia marzeń sennych, Na początku była nieświadomość, Psychologia integralna Junga. Redaktor naczelny kwartalnika „Albo albo – problemy psychologii i kultury”. Właściciel wydawnictwa ENETEIA.