Gdy ludzie mówią o przechodzeniu przez ciemną noc duszy, zwykle mają na myśli doświadczanie czegoś negatywnego. Niestety złe rzeczy przydarzają się wszystkim, niezależnie od tego, czy jesteś dobrą osobą, czy nie, czy bierzesz odpowiedzialność za swoje życie i z jakim skutkiem to robisz i czy skrupulatnie planujesz przyszłość. Co jednak pocieszające, przynajmniej w jakimś stopniu, dobre rzeczy też wszystkich spotykają.
Na wstępie muszę wyznać, że nie mam wielkiej wprawy w określaniu różnicy między dobrem i złem. Widzę oczywiście, że w historii ludzkości wiele było wydarzeń, które można jednoznacznie określić jako złe. Z perspektywy wewnętrznego doświadczenia jednostek takie rozróżnienie przestaje jednak być dla mnie wyraźne.
Niektóre wydarzenia czy rzeczy z początku wydają się wspaniałe, ale z czasem stają się okropne, inne zaś na pierwszy rzut oka wyglądają niedobrze, by potem okazać się błogosławieństwem. W roku 1995 zdiagnozowano u mnie nowotwór. To była zła wiadomość. Ale owo doświadczenie zbliżyło mnie do Boga i do kochających mnie osób tak bardzo jak nigdy wcześniej i to było cudowne. Chemioterapia była dla mnie koszmarem, ale dzięki niej mogłem odzyskać zdrowie, więc uznałem ją za dobrą rzecz. Później miałem odkryć, że to prawdopodobnie ona spowodowała u mnie komplikacje kardiologiczne, które kazały mi stanąć w kolejce do transplantacji serca. W pewnym momencie przestałem już dochodzić, co jest ostatecznie dobre, a co złe. Naprawdę nie wiem.
I choć sama niewiedza może się czasem wydawać niezbyt dobra, dla mnie jest jednym z darów ciemnej nocy duszy. Zanurzenie w tajemnicy na początku może być szalenie stresujące, ja jednak z czasem znalazłem w tym niezwykłą ulgę. Niewiedza usuwa presję. Przestałem się zamartwiać tym, co zrobiłem dobrze, a co nie tak, co spowodowało pozytywne doświadczenia, a co skutkowało złymi, bo nie istnieje żaden sposób, by się o tym dowiedzieć. Nie muszę też szukać duchowej lekcji w każdym problemie, z jakim się zmagam. Oczywiście dostałem wiele takich nauk, ale one zostały mi naturalnie dane w biegu życia; nie musiałem do nich dochodzić ani planować żadnej z nich.
Jedną z najważniejszych dla mnie lekcji – i kolejnym darem ciemnej nocy duszy – było uświadomienie sobie, że nie jestem w stanie kontrolować życia w takim stopniu, w jakim bym tego chciał. To niełatwa nauka, zwłaszcza dla biorących sprawy w swoje ręce – osób takich jak ja, które myślą, że potrafią, i co ważniejsze, że powinny panować nad różnymi rzeczami. Są ludzie, którzy naturalnie płyną z prądem życia, radzą sobie ze wszystkim jak potrafią i wciąż prą do przodu. Oni także mają swoje ciemne noce, chwile pogubienia i momenty bezsilności, ale się nie zadręczają. Tak czy owak doświadczenie ciemnej nocy przynosi jakieś korzyści; czy będzie to głębsze poczucie wolności, czy większa otwartość, wrażliwość lub wdzięczność. Niewiedza i brak kontroli są tak samo nieodłącznymi aspektami doświadczenia ciemnej nocy duszy jak poczucie wolności i wdzięczności. One jednak pojawiają się dopiero po tym, jak ciemna noc przeminie. Nadchodzą wraz ze świtaniem.
Zanim Harold S. Kushner w roku 1981 opublikował swoją książkę Kiedy złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom, niewiele osób żyjących poza murami klasztorów słyszało cokolwiek o ciemnej nocy duszy. Ci zaś, którzy spotkali się z tym określeniem, raczej łączyli je z elitarnym fenomenem mistycznym, czymś zarezerwowanym dla największych świętych. Czasy się jednak zmieniły i ciemna noc duszy zaczęła się stawać chwytliwym hasłem w kręgach duchowości popularnej (pop spirituality). Funkcjonuje tam jako określenie wszelkiego rodzaju niepowodzeń, począwszy od poważnych tragedii życiowych po mniejsze rozczarowania.
Decyzja o napisaniu tej książki wynikła po części z przekonania, że oba rozumienia – zarówno to stare, jak i nowe – są mylne. Ciemna noc duszy nie jest zarezerwowana dla świętych. Może się przytrafić każdemu i wierzę, że na różne sposoby każdemu się przydarza. Jest ona równocześnie czymś dużo bardziej znaczącym niż zwykłe niepowodzenie. Jest głęboką transformacją, krokiem w kierunku nieopisanej wolności i radości. I wcale nie musi być nieprzyjemna!
Jeśli Ty, Czytelniku, nie słyszałeś dotąd o ciemnej nocy duszy, to mam nadzieję, że ta książka pomoże Ci zrozumieć ją zarówno w historycznej perspektywie, jak i, co nawet ważniejsze, w perspektywie Twojego osobistego życia. Ciemna noc jest w najwyższym stopniu dobrą rzeczą. To aktualnie toczący się proces duchowy, podczas którego jesteśmy uwalniani od swoich przywiązań, przymusów i umacniani do życia i kochania w wolności. Istotnie, czasami takie porzucanie starych nawyków jest bolesne, bywa nawet dewastujące, ale to nie dlatego noc nazwana jest „ciemną”.
Ciemność nocy nie wróży niczego złego, oznacza tylko, że wyzwolenie następuje niepostrzeżenie, poza naszą wiedzą i rozumieniem. Dzieje się w misterium, w tajemnicy i bez udziału świadomej kontroli. I z tego właśnie powodu może doprowadzić do zagubienia, może wręcz przerazić. Ostatecznie zawsze przynosi jednak korzyści.