Możliwie najgorsze wychowanie seksualne. Tabu narzucone przez wychowanie katolickie, plus literatura romantyczna śrubująca miłość na nierealne wyżyny, plus język sprośny rówieśników. Urodziłem się przecie niemal w dziewiętnastym wieku i nie mam dla niego ciepłych uczuć (Cz. Miłosz). To osobiste wyznanie Cz. Miłosza jest przede wszystkim oskarżeniem pod adresem wychowania seksualnego w okresie jego młodości. Ten brak ciepłych uczuć dla początku dwudziestego wieku wynika z przeżycia wielu sprzecznych między sobą wpływów, oddziałujących na niego w tak ważnej sprawie, jaką jest ludzka miłość. Nietrudno zauważyć, że sprośny język rówieśników to tylko reakcja na wychowanie katolickie i na literaturę śrubującą miłość na nierealne wyżyny.

W podobnym tonie pisze A. Arthus na temat wychowania seksualnego w przeszłości: Tradycja — która osiągnęła szczyt w drugiej połowie XIX wieku — wymagała, aby dzieci, a nawet młodzież dorastająca obu płci, były wychowywane w całkowitej nieświadomości tajemnic biologicznych, które towarzyszą rozmnażaniu się istot żyjących. Znajomość tych powinna była pozostać przywilejem dorosłych. Chłopcy dowiadywali się o nich ubocznie, bo dorośli zachowywali w tych sprawach wstydliwe milczenie. Dziewczęta musiały pozostawać w nieświadomości aż do dnia ślubu.

Wydaje się, iż pod tym szczerym wyznaniem Cz. Miłosza czy refleksją A. Arthusa mogliby się podpisać nie tylko ich rówieśnicy, ale także wiele osób urodzonych później. Dopiero w ostatnich dziesiątkach lat bardziej otwarcie mówi się o potrzebie całościowego wychowania seksualnego; z pewnością jest tu jednak jeszcze wiele do zrobienia dla młodych, którzy rodzą się u progu dwudziestego pierwszego wieku.

1. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił było bardzo dobre

Seksualność jest darem samego Stwórcy. Została stworzona i uznana przez Niego wraz z całą naturą człowieka za dzieło bardzo dobre (Rdz 1, 31). Sam Stwórca każe nam więc patrzeć na naszą seksualność pozytywnie; nie ma w niej nic negatywnego, co należałoby z góry potępiać. Ciało o tyle, o ile jest seksualne, wyraża powołanie człowieka do wzajemności, to znaczy do miłości i wzajemnego daru z siebie samego. Ciało wreszcie wzywa mężczyznę i kobietę do spełniania ich podstawowego powołania, do płodności 7. Trzeba nam wyzwalać się z patrzenia na sprawy ludzkiej seksualności jako na coś zakazanego przez Boga, co trzeba Mu wykradać za cenę grzechu; bo chociaż w życiu seksualnym objawia się tyle słabości, to jednak funkcje płciowe same w sobie są naturalne i dobre i w odpowiednich warunkach odpowiadają woli Boskiej (F. Sawicki).

Dar ludzkiej seksualności, jest jednocześnie zadaniem, wobec którego Stwórca stawia człowieka. Przyjmowanie tego daru oraz rozwijanie go wymaga od nas świadomego i wolnego zaangażowania. Nasza ludzka seksualność tym się właśnie różni od seksualizmu zwierząt, że nie kieruje się tylko prawami instynktu, ale przede wszystkim rozumem i wolnością. Człowiek z niemałym trudem sam, korzystając także z pomocy innych, kształtuje swoją seksualność. Może żadna inna dziedzina życia ludzkiego nie odznacza się taką intymnością, jak sfera seksualna, stąd też każdy człowiek kształtuje swoją postawę wobec seksualności osobiście a wszelka pomoc zewnętrzna jest możliwa tylko na wyraźną prośbę. Seksualnością ludzką rządzą jednak pewne prawa zapisane w człowieku. Stąd też jego przywilejem i jednocześnie obowiązkiem jest poznać te prawa i dostosować się do nich. Prawdziwe dobro i szczęście człowieka gwarantuje jedynie takie korzystanie z płciowości, które odpowiada prawu Bożemu. Odrzucenie praw rządzących ludzką seksualnością godzi najpierw nie w Boga, ale w samego człowieka; bo to, co przez Boga zostało stworzone jako bardzo dobre, przez człowieka może być wykorzystane dobrze lub źle. Nieporządek w dziedzinie seksualnej powoduje zawsze wiele ludzkich cierpień.

2. Trzy wymiary ludzkiej seksualności

Osobowość człowieka może być rozpatrywana w trzech warstwach: duchowej, psychicznej i fizycznej ułożonych hierarchicznie. Każda z warstw niższych w człowieku otwiera się w stronę warstwy wyższej. Całość zaś poddaje się kierownictwu osoby duchowej, którą charakteryzuje wolność i odpowiedzialność. To, co w człowieku niższe, może być korygowane i uszlachetniane przez osobę duchową i może wznosić się wyżej (V. E. Frankl).

Jest rzeczą ogromnej wagi, aby w traktowaniu seksualności, jako integralnej części człowieczeństwa, uwzględniać zawsze tę trójwymiarowość ludzkiego bytu ułożoną hierarchicznie: od tego, co cielesne, ku temu co duchowe. Poszczególne warstwy ludzkiej seksualności nie są jednak oderwane od siebie, ale wzajemnie się przenikają. Próba ominięcia lub też wyeliminowania którejkolwiek z nich będzie zawsze jakimś okaleczeniem płciowości człowieka. Może w żadnej innej dziedzinie życia ludzkiego nie widać jednak tak jasno, jak właśnie w seksualności potrzeby korygowania i uszlachetniania tego, co niższe przez to, co wyższe. Seksualność człowieka nie może być naprawdę ludzką bez owego przekraczania siebie i wznoszenia się od ślepego popędu do ducha.

Nierzadko jednak mówi się dziś i pisze o ludzkiej seksualności jedynie w kategoriach biologicznych czy psychologicznych. Ogromnie upraszcza to i zubaża płciowość człowieka, co prowadzi zwykle do usprawiedliwienia krańcowego egoizmu. W takim podejściu rzeczą nadrzędną staje się zaspokojenie popędu a drugiego człowieka traktuje się przedmiotowo. Ludzie zawodowo zajmujący się ludzką seksualnością (np. psycholodzy i seksuolodzy) narażeni są na redukcyjne patrzenie (V. E. Frankl) na doświadczenia seksualne człowieka, widząc w nich jedynie splot działających potrzeb, pragnień i ślepych mechanizmów. Duszpasterze natomiast, zajmujący się przede wszystkim wymiarem duchowym człowieka, mogą być narażeni na niedocenianie praw biologicznych i psychologicznych zapisanych w naturze. Zawsze, kiedy ma się do czynienia z człowiekiem należałoby pamiętać o jego trójwymiarowości, w której to, co psychofizyczne podporządkowane jest duchowi.

Owocem zubożonego traktowania seksualności jest zawsze wyjałowienie wewnętrzne człowieka, jakaś pustka egzystencjalna (V. E. Frankl), poczucie bezsensu i frustracji. Człowiek zawsze czuje się, choć nieraz dopiero po wielu latach, upokorzony działaniem seksualnym, któremu nie towarzyszyło doświadczenie uczuciowego i duchowego oddania się drugiemu. Dewaluacja seksualności jest bowiem zawsze znakiem dewaluacji całej ludzkiej osoby.

Dojrzałe traktowanie zachowań seksualnych winno się wiązać z prawdziwą miłością i odpowiedzialnością, winno posiadać charakter symboliczny, to znaczy być zewnętrznym znakiem całkowitego oddania siebie drugiemu oraz ufnego otwarcia się na siebie nawzajem i na nowe życie. Takie traktowanie seksualności wymaga jednak od człowieka dojrzałej osobowości, zdolnej do przekraczania siebie samego i rzeczywistego powierzenia się drugiemu.

3. Wychowanie seksualne

Cała dziedzina seksualna, zwłaszcza dla młodego człowieka, jest bardzo ważna. I o tej dziedzinie młody człowiek nie może nie myśleć i nie może się nią nie interesować. Chodzi jedynie o to, aby to zainteresowanie ludzką seksualnością było dobre i mądre, to znaczy, aby nie prowadziło do egoistycznej koncentracji na swoich potrzebach i doznaniach fizycznych, ale naprowadzało na odpowiedzialną i ofiarną miłość.

Młody człowiek z braku wychowania seksualnego w atmosferze zaufania i życzliwości jest często nie przygotowany do tego, by ustosunkować się do budzącego się w nim popędu seksualnego, stąd też nieraz popełnia wiele błędów. Powodem ułomności w tej dziedzinie jest także fakt, iż każdy człowiek rodzi się niedojrzały w swojej seksualności. Nie możemy się więc nie liczyć z tymi faktami. Trzeba uświadamiać sobie samemu i pokazywać to młodym ludziom, iż nie można ukształtować w sobie dojrzałej seksualności bez mądrego i ofiarnego zaangażowania rozumu i woli. Zwycięstwo ducha nad ciałem w dziedzinie seksualnej wymaga od nas wielkiej nieraz pracy ducha.

Mądre działanie rozumu i szczere zaangażowanie woli nie może polegać jednak na budzeniu lęków, na które dziedzina seksualna jest wyjątkowo podatna, ze względu na swą delikatność i wrażliwość. Chodzi raczej o budzenie odpowiedzialności i właściwe ukierunkowanie spontanicznego zainteresowania tą niewątpliwie ważną dziedziną ludzkiego życia.

Bardzo rzadko młodzi ludzie rozmawiają z osobami dorosłymi z powagą, szczerze i otwarcie na temat kształtowania własnej seksualności. Ten brak kompensowany jest nieraz rozmowami z rówieśnikami. Rozmowy z rówieśnikami posiadają jednak dwa niebezpieczeństwa. Po pierwsze, informacje na tematy seksualne krążące wśród młodzieży są często uproszczone, a nawet nieprawdziwe. Koncentrują się bowiem na fizycznej stronie seksualności; są też oparte nierzadko o własne niedojrzałe wyobrażenia w tym zakresie. Po drugie, celem takich rozmów nie jest najczęściej szukanie dobrej informacji mającej pomóc wzrastać w dojrzałym traktowaniu ludzkiej seksualności, ale rozbudzanie jedynie emocjonalnej ciekawości.