7. Poczucie winy i lęk w mechanizmie napięcia seksualnego

Silna koncentracja lękowa na trudnościach seksualnych uruchamia w psychice człowieka funkcjonowanie mechanizmu karania i nagradzania siebie, który podtrzymuje dramatyzujący lęk i chore poczucie winy, oraz podsyca coraz bardziej nienaturalną ciekawość. Mechanizm kary i nagrody zamyka człowieka coraz szczelniej w kręgu jego trudności tworząc błędne koło w jego psychice. Działanie tego mechanizmu można obserwować szczególnie u ludzi młodych, którzy nie zostali wprowadzeni w sprawy seksualne w atmosferze serdeczności i zaufania przez swoich rodziców czy wychowawców, ale odkrywają je sami nierzadko w wielkim poczuciu winy i lęku.

Pierwszym ogniwem błędnego koła karania i nagradzania siebie jest dramatyczne przeżywanie całej seksualności lub też pewnych jej przejawów: narzucających się obrazów i pragnień, masturbacji czy innych form autoerotyki. Lękowa dramatyzacja może przejawiać się między innymi w ciągłym i silnym poczuciu winy, w stanach ciągłego niepokoju, w braku zdolności koncentracji i skupienia, w zniechęceniu, w smutku psychicznym przechodzącym nawet niekiedy w stan depresji. Tym doświadczeniom towarzyszy najczęściej paraliżujący lęk przed wypowiedzeniem swoich trudności seksualnych oraz poczucie zagrożenia już na samą myśl, że inni mogą się o tym dowiedzieć.

Silne poczucie winy odruchowo popycha z kolei do karania siebie, by w ten sposób naprawić naruszony porządek. Karanie to może przejawiać się między innymi w poniżaniu się we własnych oczach, w przeżywaniu jakiegoś wstrętu do siebie, odruchowym podejmowaniu umartwień, w mocnych postanowieniach, w praktykach pobożnych lub też innego rodzaju praktykach.

Ale psychika ludzka domaga się pewnej równowagi: stąd też uleganie odruchom karania siebie uruchamia kolejne ogniwo błędnego koła, jakim jest pocieszanie się: rodzi ono nową ciekawość seksualną, budzi nowe pragnienia i nową koncentrację na doznaniach, które są z kolei źródłem powtarzania utrwalonych zachowań autoerotycznych.

Tak zamyka się błędne koło, z którego nie można wyjść uderzając tylko w bezpośrednie zwalczanie samego zjawiska autoerotycznego. Trzeba koniecznie wyjść od przyczyn rodzących dramatyzujący lęk i niezdrową ciekawość seksualną. Uchwycić opisywany mechanizm u siebie samego oraz wyjść z błędnego koła można tylko z pomocą człowieka doświadczonego, do którego ma się pełne zaufanie.

8. Dynamika napięcia seksualnego

Bodźcem do napięcia seksualnego jest zwykle obraz erotyczny w wyobraźni. Dłuższe zatrzymywanie się na nim powoduje podniecenie seksualne. Ustawiczny rozwój w opanowywaniu podniet, aby dojść do prawdziwej miłości ofiarnej (Wytyczne, 98) polega więc najpierw na panowaniu nad własną wyobraźnią, aby nie dopuszczać do napięcia, które człowiekowi skoncentrowanemu na swojej seksualności najczęściej bardzo trudno opanować. Czystość seksualna w każdym stanie życia domaga się umiejętności panowania nad wyobraźnią erotyczną.

Ogromną pomoc do spokojnej, naturalnej kontroli własnej wyobraźni (należy odróżnić kontrolę obrazów od lękowego spychania ich do podświadomości!) daje znajomość pewnych podstawowych praw, którymi rządzi się wyobraźnia. Działanie wyobraźni człowieka możemy porównać do ekranu telewizyjnego, przy którym nie ma jednak żadnego wyłącznika. Ekran naszej wyobraźni nieustannie nadaje jakiś program, do tego stopnia, iż nie wyłącza się on nawet w czasie snu. To właśnie sny ukazują, jak fantastyczne i niezwykłe programy wypełniają naszą wyobraźnię.

Główny problem naszej wyobraźni polega na tym, iż nie możemy na nią oddziaływać wprost: nie mamy bezpośredniego wpływu na nadawany przez nią program, nie tylko w czasie snu, ale także na jawie. Kiedy chcemy na siłę oddalić, zgasić jakiś obraz, wówczas powraca on jeszcze częściej i z większą siłą. Jeżeli człowiek oddziałuje w taki właśnie lękowy sposób na własną wyobraźnię przez bardzo długi czas, to efektem tego oddziaływania może być obsesyjne powracanie niechcianych obrazów i pragnień. W takiej sytuacji jedna z ważnych rad polega na tym, aby nie zajmować się i nie zaprzątać sobie głowy swymi myślami natrętnymi (H. Bless).

Pośrednie oddziaływanie na naszą wyobraźnię polega na możliwości zastępowania jednego obrazu innym, obrazu emocjonalnie słabszego obrazem silniejszym uczuciowo. Ponieważ wyobraźnia człowieka jest infantylna, trzeba z nią postępować trochę tak, jak doświadczona matka postępuje z małym dzieckiem. Kiedy małe dziecko płacze z jakiejś błahej przyczyny, miga mu przed oczyma jakąś kolorową maskotką. Dziecko zainteresowane zabawką odwraca spontanicznie swoją uwagę od tego, co było źródłem płaczu.

Kiedy w wyobraźni powstaje obraz erotyczny, trzeba wówczas próbować zastąpić go innym obrazem — silniejszym emocjonalnie. Nie jest to jednak proste, ponieważ obrazy erotyczne cechuje zwykle duży ładunek emocjonalny. Im większa koncentracja lękowa na sprawach seksualnych, tym trudniej zastąpić obraz erotyczny we własnej wyobraźni. Lęk bowiem — jak już mówiliśmy wyżej — w jakiś fatalistyczny sposób popycha nas w to, od czego chcemy na siłę uciec.

Jest rzeczą ważną, aby w momentach pojawiania się w naszej wyobraźni pragnień erotycznych, zachować ogromny spokój ducha. Im szybciej opanujemy rodzący się niepokój, tym łatwiej poradzimy sobie z budzącą się spontanicznie ciekawością wobec powstałych obrazów i pragnień. Dopiero duży dystans wobec nawet najbardziej natrętnych obrazów erotycznych umożliwia nam panowanie nad nimi. Głęboka świadomość wyższości ducha ludzkiego nad jego popędami — zdobywana bardziej intuicyjnie niż rozumowo — stanowi podstawę do dużego zdystansowania się wobec wszystkich tworów naszej wyobraźni.

Zachowanie dystansu wobec własnych odczuć, myśli i pragnień w dziedzinie seksualnej staje się możliwe również dzięki dobrze uformowanemu sumieniu. Nawet najbardziej sugestywne wyobrażenia i budzące się pod ich wpływem pragnienia, o ile nie są świadomie i dobrowolnie wywoływane i podtrzymywane przez człowieka, same w sobie nie są faktami grzechu, chociaż mogą ukazywać głębsze wewnętrzne nieuporządkowane postawy wobec zmysłowości. Ocena moralna zawsze wiąże się z działaniem świadomym i wolnym. Nie ma więc racji czuć się winnym tylko z powodu własnych niedobrowolnych nieczystych pragnień. Owszem, jest prawdą, że mogą się one stać źródłem grzechu, ale też prawdą jest, że mogą się stać także okazją do pokonania własnych słabości i zwycięstwa nad sobą samym.

Jak modlić się, kiedy przychodzą nam nieczyste myśli i pragnienia? Oto jaką odpowiedź daje K. Rahner: Ktoś, kto żyje pod naciskiem uporczywych myśli i popędów, nie uczyni może dobrze, modląc się explicite, w potocznym znaczeniu tego słowa, o wyzwolenie od pokusy. W ten sposób bowiem jego uwaga będzie zagłębiała się jeszcze bardziej w splot owych popędów i myśli. W takim wypadku modlitwą powinna być pogodna ufność, spokój wolny od przygnębienia, i w tym duchu człowiek powinien spoglądać ponad widmami nocnych upiorów swego wnętrza ku wolnemu światłu Boga, ku swej pracy, przechodzić mężnie do porządku dziennego nad tym, co go trapi. (…) Ta taktyka duchowej walki polega na patrzeniu na Boga.

Aby przechodzić mężnie nad tym, co trapi człowieka w dziedzinie seksualnej, trzeba zdobyć się na pokorę uznania własnego zranienia i prosić o uzdrowienie. Zranienia tego nie leczymy bowiem sami. Może być ono uleczony tylko przez Tego, który nie przyszedł do zdrowych, ale do tych, którzy się źle mają (por. Mt 9, 12). Kiedy analizujemy głębiej nasze życie, wówczas uświadamiamy sobie, iż grzech pierworodny nie jest starożytnym mitem, ale rzeczywistością, której codziennie dotykamy we wszystkich naszych zranieniach, także w dziedzinie ludzkiej miłości. Trudno zaakceptować zranienie seksualne, ponieważ obnażaupokarza człowieka bardziej niż jakakolwiek inna słabość.

Leczenie każdej ludzkiej słabości nie rozpoczyna się od odruchowego usuwania jej, ale od uzdrowienia swojej osobistej relacji do niej — od akceptacji słabości. Największą przeszkodą, jaka staje przed nami, jest nasza pycha, która nie pozwala nam przyjąć z pogodną ufnością i spokojem wolnym od przygnębienia własnej ludzkiej biedy, ale kreuje nas natychmiast (w naszej świadomości) na boga wolnego od wszelkiej, nawet najmniejszej skazy. W każdej słabości, także w słabości seksualnej, którą człowiek usiłuje pokonać z całą szczerością i ofiarnością, Bóg okazuje się większy od ludzkiego serca, które oskarża człowieka, przypominając mu o jego zranieniu (por. 1 J 3, 20).

Opanowywanie podniet seksualnych wymaga od człowieka zachowania higieny własnej wyobraźni; polega ona na świadomym kontrolowaniu obrazów seksualnych pochodzących z zewnątrz. Ludzie pragnący zachować czystość w swoim stanie winni sobie uświadamiać ogromną szkodliwość karmienia własnej wyobraźni wszelkiego typu obrazami pornograficznymi. Trudno przecenić niebezpieczeństwa pornografii zwłaszcza dla młodego człowieka o psychice bardzo wrażliwej i chłonnej. Nieraz sugestywny i silny obraz seksualny może być dla kogoś źródłem napięcia przez dłuższy czas. Niszcząca siła filmów i innego rodzaju publikacji pornograficznych polega między innymi na izolowaniu fizycznych doświadczeń seksualnych od uczucia miłości i odpowiedzialności. Pornografia, która prezentuje najczęściej seks zdeprawowany, stwarza także, szczególnie w wyobraźni młodego człowieka, nie posiadającego jeszcze doświadczenia w tym zakresie, oczekiwania i pragnienia niemożliwe do zrealizowania. Również w stosunkach małżeńskich obrazy pornograficzne czynią niemałe spustoszenie, ponieważ stają się zródłem przedmiotowego traktowania współmałżonki(a). Wobec oczekiwania niezwykłych przeżyć seksualnych drugi człowiek i cały bogaty świat jego uczuć pragnień i problemów blednie i schodzi na dalszy plan.

9. Akceptacja własnej seksualności

Do dojrzałości osobowej i chrześcijańskiej konieczne jest zintegrowanie własnej seksualności. Integrować seksualność, to znaczy dać jej w swoim życiu takie miejsce, które jej się należy z prawa Bożego i dokonanego wyboru stanu życia. W żadnym stanie życia seksualność człowieka nie może być pomijana i lekceważona. Wszelkie próby usuwania ze swojej świadomości problemów seksualnych grożą zubożeniem nie tylko tej jednej ważnej dziedziny ludzkiego życia, ale całej osobowości.

Aby dojść do pełnej integracji seksualnej, koniecznej zarówno do dojrzałego przeżywania celibatu jak i małżeństwa, potrzeba najpierw akceptacji własnej seksualności, na tym etapie rozwoju, na którym się znajduje w danym momencie życia, razem z istniejącymi pragnieniami, trudnościami, problemami oraz całą historią życia w tym zakresie, akceptacji lęku i jednocześnie nieuporządkowanej ciekawości w sprawach płci.

Jak w wielu innych dziedzinach ludzkiego życia, tak samo i w sprawach kształtowania dojrzałej postawy wobec własnej seksualności, człowiek nieraz bardzo szybko dochodzi do granic swoich możliwości i jasno widzi, że nie może czynić dobra, którego chce, ale czyni to zło, którego nie chce (por. Rz 7, 19). Stąd też wielu ludzi upokorzonych własnymi słabościami seksualnymi, które są jakimś pomieszaniem cierpienia z egoizmem (B. Häring), swoją postawą smutku i przygnębienia nieustannie woła do Boga: Nieszczęsny ja człowiek, któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku śmierci? (Rz 7, 18nn.).

A Bóg, który nieustannie widzi grzech człowieka i płynące z niego cierpienie, odpowiada mu w swoim Synu Jezusie Chrystusie: On się obarczył twoim cierpieniem, On dźwigał twoje boleści, On był przebity za twoje grzechy, zdruzgotany za twoje winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla ciebie, a w Jego ranach jest twoje zdrowie (por. Iz 53, 4–5). W Jezusie Chrystusie odnajdujemy pełne uzdrowienie naszych ran i jednocześnie najdoskonalszy wzór czystego serca, które zdolne jest oglądać Boga.

 

7 Kongregacja do spraw wychowania katolickiego, Wytyczne wychowawcze w odniesieniu do ludzkiej miłości (= Wytyczne), Rzym 1983, 24.