Jaki jest kolejny krok na drodze do trzeźwości?

 

Kolejny krok to szukanie pomocy. To, że jestem bezsilny, nie znaczy, że jestem bezradny. Mogę zwrócić się o pomoc do kogoś, kto jest silniejszy ode mnie – do drugiego człowieka, do Boga.

W procesie leczenia ważne jest także poznanie choroby alkoholowej i mechanizmów jej działania. Trzeba ją rozbroić jak granat, rozłożyć na czynniki pierwsze. Alkoholik musi wiedzieć, że jego choroba dotyczy przede wszystkim sfery uczuć. Musi na nowo odkryć swoje „zamrożone” – jak mówiłem – uczucia: nazwać je po imieniu, dowiedzieć się, co je wyzwala, a w perspektywie przejąć nad nimi kontrolę. To oczywiście wymaga czasu i terapii.

W procesie trzeźwienia kolejny istotny krok to nawrócenie, powrót do Boga. Trzeba zrobić rachunek sumienia, uznać swój grzech, pojednać się z Bogiem i bliźnimi, przeprosić, samemu przebaczyć i zadośćuczynić. Alkoholik musi zmienić swój dotychczasowy sposób postępowania. Bez tego nadal będzie myślał po staremu, w dalszym ciągu nie będzie sobie radził z emocjami, a to będzie prowadzić do agresji, manipulowania bliskimi i kontrolowania innych.

 

Alkoholik abstynent może być gorszy od alkoholika pijącego.

 

Oczywiście, ponieważ wydaje mu się, że skoro nie pije, to wszystko jest w porządku. Znam takie przypadki, że żona odeszła od męża alkoholika właśnie wtedy, gdy przestał pić. Dlaczego? Bo nie dało się z nim żyć. Nic nie robił z sobą i ze swoim życiem. Przestaje pić, ale dalej ma mentalność alkoholika. W jego świecie psychicznym nic się nie zmienia. Wzrasta w nim tylko poczucie żalu: „Dlaczego mnie nie kochają? Przecież przestałem pić”, a brakuje skruchy, pokory, świadomości wyrządzonych krzywd i zadośćuczynienia. Bez zmiany postawy każda droga to droga na skróty, która w większości przypadków prowadzi z powrotem do picia.

 

Pomaga Pan ludziom uzależnionym, stosując wypracowaną przez siebie metodę.

 

Kiedyś słyszałem, że ta terapia jest dobra, która jest skuteczna. I to moim zdaniem jest bardzo prawdziwe, ponieważ nie ma jednej terapii dla wszystkich, takiej, która w każdym przypadku będzie skuteczna. Wychodzenie z uzależnień to droga indywidualna. Trzeba poznać pewne mechanizmy funkcjonujące w przypadku danej osoby. Moja metoda poznania ich to agroterapia.

 

Dlaczego „agro”?

 

Ponieważ osoby uzależnione często wstydzą się iść do ośrodka odwykowego. Chciałyby coś ze sobą zrobić, ale boją się instytucji i zdemaskowania. Czasami po prostu trzeba je pchnąć, sprowokować do leczenia. Przyjeżdżają do mnie na wypoczynek agroturystyczny, a nie na odwyk. Kiedy więc jadą do mnie, mogą w swoim środowisku o tym otwarcie mówić: „Jadę wypocząć”.

 

To bardzo miłosierne. W ten sposób na początku leczenia pozwala się im na pewien unik.

 

Najważniejsze, by przyniosło to oczekiwane rezultaty. Bo kiedy ktoś przyjedzie na wypoczynek, przy okazji dowie się czegoś o swojej chorobie. Kilkudniowy pobyt u mnie oczywiście nie uleczy, ale może pomóc oswoić się z sytuacją. Często po takim właśnie „oswojeniu” uzależnieni idą na leczenie. Ostatnio była u mnie kobieta, która od trzydziestu lat piła. Wyjechała zapłakana, ale szczęśliwa. Uświadomiła sobie, że jest alkoholiczką, i teraz chodzi na terapię w poradni odwykowej.

Osoby uzależnione, które przyjeżdżają do mnie, uczą się także, jak radzić sobie ze swoją chorobą od strony praktycznej, jak z nią żyć na co dzień. Mieszkają u mnie, pomagają w gotowaniu, sprzątają, codziennie chodzą ze mną do kościoła. Takie kontakty sprzyjają poznaniu i komunikacji. A jednocześnie każdego dnia rozmawiam i pracuję z daną osobą zgodnie z dwunastoma krokami Anonimowych Alkoholików, tyle że nie w grupie, a indywidualnie.

W procesie terapii ważne jest uwzględnienie człowieka jako całości. Uzależnienie dotyka bowiem wszystkich jego sfer. Fizycznej, bo uzależnione jest ciało; psychicznej, bo zmianie ulegają emocje; w sferze społecznej uzależnienie wpływa na relacje z innymi ludźmi, a w sferze duchowej na wartości. I właśnie te cztery płaszczyzny trzeba uzdrowić: w sferze fizycznej przez całkowitą abstynencję, w sferze psychicznej przez uporządkowanie emocji, w sferze społecznej przez uzdrowienie relacji, a w sferze duchowej przez nawrócenie.