W sumie same Ćwiczenia są owocem długich lat rozmowy. Ignacy opracował je na podstawie swojego doświadczenia jako kierownika duchowego mężczyzn i kobiet pragnących głębszej relacji z Bogiem. Proponował różne metody modlitwy, podawał fragmenty Pisma Świętego do medytacji, ewangeliczne sceny do wyobrażenia w kontemplacji, myśli do rozważenia. Następnie on sam i jego przyjaciele rozmawiali o tym, co przeżyli podczas modlitwy. Razem rozeznawali, jak Bóg ich prowadził. Książeczka Ignacego, przypuszczalnie najbardziej znacząca z wszystkich książek na temat rozwijania relacji z Bogiem, jest w gruncie rzeczy zbiorem tych ćwiczeń, które nabrały swojego ostatecznego kształtu podczas rozmów.

Ćwiczenia duchowne są tak ułożone, by umożliwiły rozwój relacji między rekolektantem a Jezusem Chrystusem. Ponaglają nas do tego, byśmy spoglądali na siebie, tak jak patrzy na nas Bóg. Widzi w nas swoje dzieci, członków swojej rodziny. Jezus używa niezwykle czułego słowa Abba, kiedy modli się do swego Ojca. Najbliższym angielskim odpowiednikiem tego słowa jest „Papa” – „Tatuś”. Możemy zwracać się do Boga w ten sam intymny i przyjazny sposób, ponieważ jesteśmy Jego dziećmi.

Modlitwa jest naturalną konsekwencją tej bliskiej relacji. Nie jest to coś tajemniczego bądź ezoterycznego. Nie uczymy się modlitwy tak jak w szkole. Modlitwa jest rozmową. Jeśli potrafimy rozmawiać, będziemy również w stanie się modlić. Owszem, możemy ciągle uczyć się, jak lepiej się modlić, tak jak uczymy się, jak być bardziej wyrobionymi rozmówcami. Zresztą taka też była intencja Ignacego, kiedy tworzył Ćwiczenia duchowne. Jednak zdolność modlitwy w swej istocie wypływa naturalnie z naszego człowieczeństwa. Dotyczy bowiem umiejętności rozmowy z bardzo dobrym przyjacielem.

Zauważmy, co zrobił Jezus, kiedy uczniowie poprosili Go, aby nauczył ich modlitwy. Czy ci dobrzy Żydzi, którzy modlili się przynajmniej pięć razy dziennie, rzeczywiście sądzili, że nie wiedzą, jak się modlić? Wątpię. Chcieli poznać sposób modlitwy Jezusa, więc nauczył ich modlitwy Ojcze nasz, która jest wzorcem każdej chrześcijańskiej modlitwy.

Sposób Jezusowej modlitwy jest o wiele ważniejszy niż słowa, które do nas skierował. Jesteśmy w osobistej relacji z Bogiem („Ojcze nasz”). Oddajemy Mu cześć („któryś jest w niebie, święć się imię Twoje”). Dzielimy z Bogiem te same pragnienia („przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja”). Prosimy o to, czego potrzebujemy („chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”). Błagamy naszego Ojca, aby nas chronił („zbaw nas ode złego”).

Te elementy modlitwy obejmują całe spektrum ludzkich rozmów: dzielenie się doświadczeniem, wyrażenie komuś wdzięczności, prośbę o pomoc lub o przebaczenie, okazanie miłości lub po prostu zwykłe spędzenie z kimś czasu. To właśnie czynimy, kiedy spotykamy się z naszymi przyjaciółmi. Czynimy to samo, kiedy spotykamy się z Bogiem. Modlitwa przybiera różne formy: mistyczna, liturgiczna, lectio divina, chwile szczególnego olśnienia pośród codziennego życia. Wszystko to zawiera się w ignacjańskim conversar.

O to właśnie chodzi w słynnym ignacjańskim powiedzeniu „znajdować Boga we wszystkich rzeczach”. „Wszystkie rzeczy” w oczach Ignacego oznaczają całą pełnię ludzkiego dramatu – nasze relacje, praca, pragnienia i niepowodzenia, nadzieje i marzenia. Boga można w tym wszystkim odnaleźć, co wcale nie oznacza intelektualnego ćwiczenia w dostrzeganiu boskiej obecności. Chodzi o spotykanie Boga w tych doświadczeniach, o interakcję z Nim. Na tym polega conversar – intymna rozmowa i wzajemne oddziaływanie na siebie, które dokonuje się pomiędzy kochającymi się członkami rodziny.