Co myślisz o zdaniu: „wszystko jest możliwe”? Takie pytanie usłyszałem podczas jednej z niedawnych rozmów o pracę i śmiało mogę jednocześnie odpowiedzieć na nie, i tak, i nie. Z jednej strony trudno oczekiwać, aby ludzie się teleportowali z miejsca na miejsce. Z drugiej strony, gdy uciekający do ziemi obiecanej naród wybrany napotyka na przeszkodę, wtedy mogą wydarzyć się naprawdę nieprawdopodobne przypadki. Na pewno wiele jest możliwe, gdy podejmuje się pewien trud, aby osiągnąć dany cel i więcej można osiągnąć, gdy pojawiają się korzystne okoliczności.

Kiedy otrzymałem informację o zwolnieniu z pracy, w pierwszej chwili nie byłem w stanie tej wiadomości przyjąć. Mój harmonogram zajęć od poniedziałku do piątku, w jednej chwili zniknął, jak przeszywająca nocne niebo błyskawica. Pojawiła się wielka przestrzeń, morze czarna dziura, do której wpadały raz po raz pytania: „co teraz będę robił?”, „jak zdobędę środki na życie i utrzymanie siebie oraz rodziny?”, „jak będzie wyglądać moje życie?”. Kiedy w mojej głowie zaczął się tworzyć wielki mętlik, wówczas uwagę mojego oka przykuła żółta książeczka z napisem Odwaga do zmian. Zdałem sobie sprawę, że w obliczu zmian potrzebuję odwagi i gotowości, których mi ewidentnie brakowało. W tej sytuacji i w duchu Modlitwy o pogodę ducha zrozumiałem, że zwolnienie to jest ten element, na który nie mam wpływu. Mogę skierować moje działania na poszukiwanie pracy, uaktualnienie CV, rozmowy, wysyłanie aplikacji, aktywne poszukiwanie ofert.

Bezsilność towarzyszyła mi w momencie wypowiedzenia, ale także podczas kolejnej nieskutecznej rekrutacji. Smutek był uczuciem, który często rozsiadał się leniwie w mojej psychice, niemniej jednak, praca na programie wskazała mi cenne narzędzie dzielenia się trudnymi emocjami – podzielić się na przykład przez telefon. Rozmowy były okazją do wyrażenia siebie i swoich odczuć, ale także do zaczerpnięcia wiary w szczególności, gdy słyszałem historię dobrych rozwojowych zmian zawodowych, które wynikły z zewnętrznych okoliczności. Po takich dyskusjach zapalała się we mnie iskierka nadziei dodająca otuchy. Telefony, ale i modlitwa, w szczególny sposób dodawały mi odwagi. Oddając Bogu, nabierałem wiary w Jego opiekę, w to że „wiedzie mnie po właściwych ścieżkach”, że jestem Jego dzieckiem i nie pozwoli mnie skrzywdzić.

W chwili obecnej, gdy piszę te słowa, wiem, że za dwa miesiące rozpocznę nową pracę. Dzięki Bogu mam już zagwarantowane nowe stanowisko, na podobnych warunkach, bliżej domu, dostanę odprawę – sam bym tego lepiej nie wymyślił, ale Boże plany przewyższają moje myślenia i pragnienia.

Bezsilność bywała obecna u mnie zdecydowanie częściej. Pamiętam wiele poważnych chorób w rodzinie, gdzie po ludzku nie było już co zrobić, ale także, wydawać by się mogło, mniej poważne sprawy, jak awaria auta – w obydwu przypadkach staram się oddawać sprawy Bogu i modlić się nie tylko o pomyślny przebieg operacji, ale i poprawne wyregulowanie luzów zaworowych silnika.

Dla mnie bezsilność to okazja do spotkania się z Bogiem. Kiedy wszystko dzieje się dobrze, moja ludzka natura nie potrzebuje Boga. Dopiero doświadczenie trudności, bólu czy cierpienia, może być furtką, przez którą wyjdę ze swojego schematu postępowania, by dostrzec inną perspektywę. Każde doświadczenie kłopotu rodzi możliwość wyboru: mogę pogrążyć się w bezsilności, zacząć szemrać i narzekać, albo mogę sięgnąć po pomoc z zewnątrz, przyjąć ją, mieć nadzieję na zmianę okoliczności.

Nie wszystkie sytuacje, kiedy byłem bezsilny, zakończyły się szczęśliwie. W takich momentach pozostaje mi ufać, że, być może, zakończenie jeszcze nie nastąpiło i okoliczności jeszcze mogą się zmienić. Z kolei w niektórych zdarzeniach doświadczam, że moja perspektywa jest błędna, i że Bóg, mając mnie w swojej opiece, wie lepiej, co jest mi potrzebne, i co dla mnie dobre.

Przyznanie do bezsilności traktowałem jako oznakę słabości i niedoskonałości. Z czasem zauważam, że ja – człowiek – bywam słaby i niedoskonały. Obecnie przyznanie się do tego, jaki jestem, rozumiem jako wyraz szczerości i troski wobec siebie. Bycie bezsilnym, paradoksalnie, pozwala mi realnie spoglądać na życie, zanurzać się w ufności do Boga i drugiego człowieka oraz sprawnie korzystać z pomocy i dostępnej siły, gdy samemu mi jej brak.

Łukasz

Razem – Biuletyn Grup Rodzinnych Al-Anon w Polsce nr 1(124)2022

Fot. Kreator obrazów, bing.com