Zanim podejmę próbę psychologicznego spojrzenia na Ćwiczenia duchowne, chciałbym poczynić dwie uwagi. Po pierwsze – z jednej strony wszelkie zjawiska, w tym rekolekcje ignacjańskie, są wieloaspektowe. Każde jednostronne ujęcie zubaża więc pełną prawdę o nich, chociaż z drugiej strony, dodanie nowego spojrzenia do zwyczajowo stosowanych ukazuje tej prawdy więcej.
Ujęcie psychologiczne jest jednym z wielu. Ze względów zwyczajowych każde zjawisko jest przypisywane jednemu ujęciu. Jeśli mamy do czynienia z projektowaniem samochodu, z pewnością ujęcie fizyczne i inżynierskie dominuje nad ujęciem psychologicznym czy duchowym. Oczywiście współczesny inżynier konsultuje się z psychologiem, aby stworzyć najbardziej bezpieczny i ergonomiczny pojazd, ale to na nim spoczywa odpowiedzialność za ostateczny projekt. Podobnie jest z Ćwiczeniami duchownymi. Wprawdzie mają one również aspekt biologiczny, ekonomiczny, psychologiczny, socjologiczny, antropologiczny, a nawet polityczny, jednak najważniejszy jest w nich wymiar duchowy. Specjaliści wszystkich wymienionych wyżej dziedzin mogą, jeśli chodzi o Ćwiczenia, posłużyć swoimi radami, ale to kierownik duchowy i osoba dająca Ćwiczenia jest „konstruktorem”, na którym spoczywa odpowiedzialność za ich ostateczny kształt.
Piszę o tym, bo często spotykam się z mieszaniem psychologii z duchowością i redukowaniem różnych aspektów rzeczywistości do jednego wymiaru. Niewielu lekarzy czy psychologów ma odwagę odesłać zadającego pytania egzystencjalne pacjenta do kierownika duchowego, częściej bez żadnego przygotowania podejmują się poradnictwa, które leży poza sferą ich kompetencji. Współczesna psychologia poznawcza może dać rekolekcjoniście pełniejszy wgląd w charakter Ćwiczeń, choć byłoby źle, gdyby uzurpowała sobie prawo do wyjaśniania wszystkiego, co się w ich trakcie dzieje. Ćwiczenia święciły sukcesy na długo, zanim psychologia stała się niezależną dyscypliną naukową.
Druga uwaga dotyczy samego podejścia do Ćwiczeń. Słowo „psychologia” ma bowiem wiele znaczeń, począwszy od naiwnego interpretowania zachowania ludzi, przez praktykę terapeutyczną, psychoanalizę, po badanie procesów mózgowych. Będę się starał spojrzeć na Ćwiczenia z najbliższej mi perspektywy, czyli od strony procesów, jakie bada psychologia poznawcza. Ze względu na charakter pracy, skupię się na kilku wybranych zagadnieniach związanych z aspektami poznawczymi Ćwiczeń duchownych prowadzonych w Polsce w wielu ośrodkach rekolekcyjnych w formie ośmiodniowych sesji, odbywających się zgodnie z metodą św. Ignacego Loyoli.
Empiryczne ujęcie Ćwiczeń
Obecnie nauki empiryczne świętują swój triumf. To, co udaje się udowodnić eksperymentalnie (i jeszcze lepiej zreplikować, czyli uzyskać ten sam wynik w różnych laboratoriach w wielu krajach), staje się czymś niepodważalnym. Często takie badania mają swoje implikacje praktyczne i pomagają w tworzeniu coraz lepszych narzędzi pomocy ludziom, czasami jednak służą także do manipulowania ludźmi. Zatem, jeśli czegoś nie da się udowodnić empirycznie i wskazać klarownych wyników, jest to z góry traktowane jako podejrzane.
Myślę, że w potoku różnorodnych informacji takie podejście ma swoją wartość. Należy jednak pamiętać, że w wielu miejscach nie da się i wręcz nie wolno prowadzić badań. Wyobraźmy sobie wieloletnie badania nad wpływem wczesnych doświadczeń z pornografią na trwałość związków partnerskich. Zgodnie z regułami nauk empirycznych musielibyśmy wylosować grupkę dzieci, podzielić w sposób losowy na dwie podgrupy, a następnie jedną z podgrup poddać doświadczeniom z pornografią, a drugą – nie. Po dwudziestu latach należałoby sprawdzić, na ile trwałe były ich związki małżeńskie. Żaden ośrodek badawczy ze względów etycznych nie podjąłby się takich badań. Tymczasem media, dziennikarze, a co najważniejsze gremia decydentów wymagają od badaczy tak potwierdzonych wyników. Wszelkie inne argumenty, także oparte na danych empirycznych o wpływie pokazywanej w mediach przemocy czy pornografii na relacje między ludźmi, są odrzucane.
Sądzę, że podobnie jest z Ćwiczeniami duchownymi. Bardzo trudno zebrać na ich temat materiał empiryczny, co nie oznacza, że nie można przymierzyć się do psychologicznej refleksji dotyczącej rekolekcji ignacjańskich. Biorąc to pod uwagę, proponuję spojrzeć na Ćwiczenia z konstruktywistycznego punktu widzenia.
W konstruktywizmie zakłada się, że nasze zachowania są wynikiem oddziaływania wrodzonych i nabytych w toku naszego życia struktur poznawczych (konstruktów). Konstrukty mogą mieć różne poziomy złożoności, począwszy od prostych skojarzeń, nawyków czy stereotypów, a skończywszy na strukturach takich jak złożone teorie wyjaśniające lub złożone scenariusze (skrypty) poznawcze.
Konstrukty są tworzone od urodzenia. Na podstawie bardzo pomysłowych badań empirycznych nad niemowlętami udowodniono ich bardzo wczesne rozumienie i używanie dosyć złożonych struktur pojęciowych. Jak się okazuje już dziesięciotygodniowe niemowlęta są niezłymi psychologami sprawnie radzącymi sobie w relacjach z najbliższymi. W toku tych relacji, na początku względnie prostych i rozwijających się na bazie wrodzonych mechanizmów poznawczych, kształtowane są struktury poznawcze, odpowiedzialne za bardziej złożone zachowania. Ponieważ działanie ogromnej ilości konstruktów ma charakter ukryty, najczęściej nie zdajemy sobie sprawy z tego, co spowodowało takie, a nie inne nasze zachowania.
Ujęcie konstruktywistyczne, mające swoje źródła w socjologii wiedzy, to oczywiście tylko jedno z wielu wyjaśnień stosowanych w psychologii. Na przykład ostatnio bardzo modne są ujęcia sieciowe, w których zarzuca się całkowicie ideę pojęć, wydaje się jednak, że wyjaśnienia dawane przez ujęcia sieciowe mają bardziej charakter psychofizjologiczny. Nie tyle są więc alternatywą, ale innym aspektem opisu tego samego zjawiska.
Zanim jednak przejdę do omówienia „przekonstruowania świata” w trakcie Ćwiczeń duchownych, warto wspomnieć o dwóch bardziej elementarnych zjawiskach poznawczych: o transdukcji i uwadze.