3.   KAPŁAN – ZNAKIEM

 

Czy sakrament pojednania jest konieczny? Niektórzy rezygnują z sakramentu, gdyż uważają, że mogą wyznać Bogu winę wprost – bez pośrednictwa kapłana. Oczywiście, że Bóg przebacza naszą winę również bez spowiedzi. Bóg nie jest związany sakramentem. Bóg zawsze przebacza. Możemy doświadczać Jego przebaczającej miłości, słuchając Jego słowa czy stając przed Nim na modlitwie w prawdzie. Ale nie chodzi o to, jak Bóg przebacza, ale jak my możemy uwierzyć w Jego przebaczenie. Sakrament pojednania pomaga nam przyjąć przebaczenie Boga. Nasza wina zamyka nas i blokuje w sobie Trudno nam przyjąć, że mimo niej jesteśmy bezwarunkowo kochani i akceptowani. Od tego przekonania nie uwalnia psychoterapia czy słowa przyjaciół. Potrzeba dopiero sakramentu, któryby wniknął w głąb nieświadomości i usunął wszystkie psychologiczne bariery.

W sakramencie pojednania daję się poznać taki, jaki jestem w rzeczywistości – z moimi słabościami, intelektualnymi brakami, swoja kruchością. Ukazuję się w prawdzie i taki jestem przyjęty przez kapłana – ponieważ jestem przyjęty przez Boga. To doświadczenie rodzi wewnętrzny pokój i uczucie miłości. Daje poczucie akceptacji i ponownego przyjęcia do wspólnoty, z której człowiek czuje się wykluczony poprzez swoją winę. Jest to również pomoc w przebaczeniu sobie samemu.

Ważnym czynnikiem w sakramencie pojednania jest również świadomość, że nie spowiadamy się przed człowiekiem, ale przed Bogiem. Kapłan jest tylko znakiem danym przez Chrystusa. Człowiek jest istotą złożoną z tego, co fizyczne, psychiczne i duchowe. Bóg przemawia do całego człowieka. Stąd to, co stanowi znak zewnętrzny, widzialny, nie może przysłonić rzeczywistości duchowej, kryjącej się poza znakiem.

            W sakramencie pojednania kapłan rozgrzesza, ale przebacza Bóg. Dlatego nie można koncentrować się na kapłanie. Każde wyznanie grzechów wiąże się z lękiem , niekiedy bardzo silnym i może zaistnieć niebezpieczeństwo zatrzymania się na kapłanie, na jego słowach, postawie, reakcji, na tym, co jest drugorzędne i nierzadko przypadkowe. Kapłan, jak każdy człowiek, reaguje po ludzku i może się zdarzyć, że kogoś zrani. Zamiast zrozumienia i miłosierdzia, możemy doświadczyć surowości i braku miłosierdzia. Trzeba się jednak uczyć rozróżniać to, co tylko ludzkie w jego słowach i reakcjach od tego, co jest znakiem Bożego miłosierdzia. [W przeciwnym wypadku urazy wobec konkretnego kapłana przerzuca się na spowiedź, Kościół, Boga i trwa się w nich, pielęgnując je nieraz latami].

            Przystępując do spowiedzi winniśmy starać się i prosić o wewnętrzną wolność wobec osądu kapłana jako człowieka. Nie tyle istotny jest sąd człowieka, co miłosierdzie Boga.