II. DWA PODEJŚCIA DO SAKRAMENTU POJEDNANIA

 1. PODEJŚCIE JURYDYCZNE

             Zastanówmy się teraz nad sposobem podejścia do sakramentu pojednania. Upraszczając, można wyróżnić dwa podejścia: formalne, prawne i osobiste, osobowe. W podejściu prawnym Bóg traktowany jest jako Prawodawca i Sędzia sprawiedliwy, który za dobro wynagradza, a za złe każe (Sześć Prawd Wiary). Jest to obraz Boga statyczny, podobny do sędziego w ludzkich trybunałach, w których dominuje bezwzględna i często bezduszna wierność prawu. Człowiek traktowany bywa wówczas jako istota podlegająca prawu, rozliczana przez Boga, który nagradza lub karze. Grzech w tym ujęciu jest świadomym lub dobrowolnym przekroczeniem przykazań Bożych lub kościelnych, które domaga się naprawienia. Zasadniczą więzią, która łączy człowieka z Bogiem jest więc prawo i przewidziana przez nie nagroda lub kara. Sakrament pokuty jest wówczas formą sądu. Oskarżonym jest grzesznik. Kapłan w imieniu Boga pełni funkcję sędziego.

            Ten model sakramentu pojednania nie akcentuje miłości ani miłosierdzia Boga, ale przede wszystkim zadania wyznaczone człowiekowi – stworzeniu przez Boga – Stwórcę oraz odpowiedzialność prawno – moralną człowieka przed Bogiem. Przykazania w takim ujęciu są normami, które ograniczają ludzką wolność.

 2.   PODEJŚCIE OSOBOWE 

             W podejściu osobowym do sakramentu pojednania Bóg traktowany jest jako Osoba, a raczej wspólnota osób związana miłością – Trójca Święta. Człowiek, istota powstała z miłości i dla miłości wezwany jest również do włączenia się w miłość Boga. Grzech w tym kontekście jest zerwaniem synowskiej więzi, którą stworzył Bóg między sobą a człowiekiem. Nasze doświadczenie grzechu jest uzależnione szczególnie od więzi i dialogu z Bogiem. Im głębsza więź i dialog, tym większa świadomość grzechu.

            W takim ujęciu spowiedź jest znakiem, poprzez który człowiek wraca do Boga, przyjmuje na nowo Jego miłość, by móc znów żyć z Nim w intymnej więzi.

            Tych dwóch różnych spojrzeń na sakrament pojednania nie należy jednak przeciwstawiać. Nie można również mówić, że spojrzenie prawne jest fałszywe. Chodzi raczej o położenie właściwego akcentu. Podejście osobowe powinno być traktowane jako zasadnicze, pierwszorzędne, zaś podejście jurydyczne jako uzupełniające.

            Najlepszym obrazem sakramentu pojednania jest przypowieść o dobrym ojcu (Łk 15, 11-32). Jezus w tej przypowieści i w całym swoim nauczaniu nie ukazuje Boga Ojca jako jedynie surowego Prawodawcę i Sędziego, ale przede wszystkim jako kochającego i nieustannie przebaczającego Ojca, który z otwartymi ramionami i z wielką radością przyjmuje powracającego grzesznika.

            Anselm Gruen pisze: W spowiedzi spotykam się z Chrystusem, który mnie bezwarunkowo akceptuje. Idę do Boga, mego Ojca, który mnie przyjmuje i obchodzi ze mną święto radości, ponieważ ja, który się zagubiłem i wyobcowałem względem siebie samego, zostałem odnaleziony, ponieważ ja, który byłem martwy, zesztywniały od więzów starych wzorców, ponownie ożyłem (Przebacz samemu sobie, 107).          

W naszym życiu zwykle bardzo zakorzenione bywa podejście prawne do spowiedzi. Wyraża się ono choćby w pytaniu: Czy to jest grzechem?. W tym pytaniu nie zawiera się zwykle świadomość grzechu czy troska o formację sumienia, ale raczej istnienie pewnych praw, przepisów, przekroczenie których, nawet przypadkowe, nieświadome uważane jest za grzech (np. zjadłem w piątek mięso, bo zapomniałem, że był piątek, albo: nie byłem w niedzielę na Mszy św., bo byłem chory). W przygotowaniu do spowiedzi tacy ludzie zwykle ograniczają się do przypomnienia sobie naruszonych zakazów i nakazów.

            Podejście osobowe do grzechu i sakramentu pojednania stawia większe wymagania. Nie idzie w nim bowiem o kilka gestów, wykonywanych nawet szczerze i z zaangażowaniem, ale o integrację całej osobowości i skierowanie jej ku Bogu. W podejściu osobowym liczy się przede wszystkim postawa serca. W przygotowaniu do spowiedzi zwracamy uwagę na nasze najgłębsze motywacje, postawy życiowe, przyzwyczajenia. Zewnętrzne naruszenie przykazania traktujemy jako wyraz postawy wewnętrznej – serca. Pierwszym grzechem w tym wypadku jest zawsze mała wiara, albo wprost brak wiary i zaufania Bogu, czyli budowanie swego życia na sobie, bez Boga (życie bez-bożne).

            W rachunku sumienia ważne jest pytanie o motywacje (dlaczego?). Grzechy z pozoru niewinne mogą być wyrazem wielkiej obojętności człowieka wobec Boga i innych. Innym razem z pozoru ciężkie grzechy mogą wyrażać raczej ludzką bezradność, a nawet chorobę, aniżeli zło moralne. Należy uwzględniać również życiowe przyzwyczajenia, wady, nałogi, charakter, temperament, które są źródłem wielu grzechów człowieka.