Ćwiczenia duchowe 273; Mt 3, 13 – 17

Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Jezus mu odpowiedział: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.

Prośba: Prośmy o pragnienie naśladowania pokory Jezusa. Módlmy się również o otwartość na działanie Ducha Świętego w nas.

 I. PRZYSZEDŁ JEZUS Z GALILEI NAD JORDAN

 Św. Ignacy proponuje rozpocząć tę modlitwę od kontemplacji opuszczenia nazaretańskiego domu i pożegnania Jezusa z Maryją: Chrystus nasz Pan pożegnał się ze swoją błogosławioną Matką i poszedł z Nazaretu nad rzekę Jordan (CD 273).

To pożegnanie Matki i opuszczenie domu rodzinnego, po blisko trzydziestu latach życia w Nazarecie,  było zapewne bardzo trudne dla Jezusa i Jego Matki. Opuszczając dom, Jezus daje Maryi do zrozumienia, że ich relacja na poziomie rodzinnym ulega stopniowo przeobrażeniu. Wzajemne relacje na płaszczyźnie matki i dziecka już się skończyły. Odtąd całe życie Jezusa wypełni Bóg Ojciec i Jego wola. A Jego Matką i nową rodziną będą uczniowie i ci, którzy słuchają słowa Boga (Łk 8, 19-21).

Maryja, jak każda matka, musiała zapewne w bólu uczyć się rozłąki, przyznać Jezusowi prawo do inicjatywy i niezależności, musiała zgodzić się na to, że już nie będzie należał do Niej. W Nazarecie Maryja doświadcza samotności, wyobcowania z Syna. Jest ponad czterdziestoletnią wdową, która odtąd pozostaje sama.

Możemy pytać i zastanawiać, jakie uczucia mogą teraz towarzyszyć jej i Synowi; uczucia, które muszą pokonać, by kolejny raz odpowiedzieć na wolę Boga, na  niech mi się stanie według słowa Twego?

Następnie zechciejmy towarzyszyć Jezusowi w kilkudniowej drodze z Nazaretu nad Jordan. Zobaczmy Go przechodzącego przez niegościnną Samarię. Towarzyszmy Mu w spotkaniach z różnorodnymi ludźmi. Obserwujmy Go w Jego myślach i pytaniach, jakie sobie stawia zdążając nad Jordan.

Spotykane osoby zapewne mówią wiele o Janie Chrzcicielu, który jest teraz u szczytu swojej sławy. Wielu się zastanawia, czy to nie Jan jest owym oczekiwanym Mesjaszem. Inni rozważają, co znaczyły jego słowa o kimś większym, komu nie jest nawet godzien rozwiązać sandałów i który będzie chrzcił Duchem Świętym i mocą.  Wszystkie stawiane sobie przez ludzi pytania prawdopodobnie docierają do Jezusa. On też niesie je w swoim sercu i rozważa ich związek ze swoją Osobą.

Zastanówmy się, jakie rozstania były dla nas najtrudniejsze? Z kim (albo z czym) byłoby nam się najtrudniej rozstać?  

Prośmy Maryję, by uczyła nas akceptacji trudnych rozstań.