III. NAPEŁNIJCIE STĄGWIE WODĄ

 Na tak wyraźny znak zawierzenia, Jezus poleca sługom napełnić stągwie, cysterny wodą. W przedsionku weselnego domu stało sześć kamiennych stągwi, które zawierały wodę przeznaczoną do rytualnych obmywań, które często praktykowali Żydzi. Sześć stągwi mieściło od 480 do 720 litrów wody. Gdy słudzy napełnili stągwie, Jezus każe im zaczerpnąć wody i zanieść staroście weselnemu. Polecenie Jezusa wydaje się nielogiczne. Może narazić służących na ośmieszenie. Jezus każe czynić rzeczy trudne, wymagające, nieraz wydawałoby się niepotrzebne i niezrozumiałe. Nie tłumaczy również, dlaczego każe to czynić. Ale posłuszeństwo Jezusowi czyni cuda. [Gdy czytamy Dzienniczek siostry Faustyny, uderza nas właśnie ta logika. Jezus wymaga od niej posłuszeństwa i rzeczy niekiedy niezrozumiałych. Jednak posłuszeństwo Jezusowi przynosi zaskakujące efekty].

Dzięki posłuszeństwu Jezusowi i Maryi puste stągwie przekształciły się w studnie wody żywej, wytryskującej w obfitości, zostały napełnione winem miłości. Ojcowie Kościoła interpretują kamienne stągwie zawierające wodę jako symbol pobożności tradycyjnej, skostniałej, rygorystycznej, opartej na przestrzeganiu przykazań. Wino jest symbolem Ewangelii, wiary  świadomej, głębokiej, radosnej, opartej na miłości. Takie wino miłości jest symbolem uczty wiecznej.  

Nasze życie często przypomina owe skostniałe stągwie. Ale sami nie przemienimy go w wino miłości. Przemiana duchowa wymaga naszej ludzkiej codziennej cierpliwej pracy, ale także cudownej mocy Jezusa. By nasze ludzkie życie nabrało smaku dobrego wina potrzeba naszej współpracy z Bogiem. Jezus pragnie, by nasze życie miało smak dobrego wina. Dobre wino jest symbolem naszego serca. Takie przejawy ludzkiego serca, jak dobroć, oddanie, zaufanie, życzliwość, miłosierdzie miłość posiadają swój smak. Jezus chce również, by to wino było bez miary, w obfitości  (sześć stągwi) – by nasza miłość promieniowała na innych, na otoczenie, na środowisko, w którym żyjemy i przemieniała je.

Pytajmy siebie w tej kontemplacji, czy nasze życie ma smak dobrego wina? Czy moja codzienna modlitwa, Eucharystia, spowiedź, kierownictwo duchowe, asceza i inne praktyki duchowe są dla mnie źródłem radości i wykonywane są z miłością, radością, czy też kojarzą mi się jedynie z odczuciem przykrego obowiązku? Czy chwile, ofiary, trudu, wyrzeczenia są dla mnie czasem wzrostu z Jezusem, czy też rodzą uczucia żalu, smutku, zniechęcenia?  Czy moje życie jest głębokie, radosne, zjednoczone z Jezusem? A jeśli nie, to gdzie jest źródło braku radości, entuzjazmu, zapału? Co mogę jeszcze uczynić, by moje życie stawało się coraz lepsze?

 Na koniec medytacji prośmy Maryję, by zechciała spojrzeć także na naszych biesiadników, na nasze wspólnoty rodzinne, zakonne, na wspólnotę Kościoła naszego lokalnego i powszechnego. Prośmy, by miała w opiece również tę ucztę, jaką jest nasze społeczeństwo i by uczyła nas wrażliwości i otwartości na potrzeby naszych bliźnich. Prośmy Ją również, by była dla nas wzorem tego życzliwego i szerokiego spojrzenia, jakim sama obejmowała ucztę w Kanie Galilejskiej.

Stanisław Biel SJ