Na czym ona powinna polegać?

 Osoba winna otrzymać pomoc, która polega na doprowadzeniu jej do zobaczenia prawdziwych motywów jej postępowania, w tym także motywów podświadomych. Bez dojścia do tej świadomości osoba będzie zawsze zaskakiwana poprzez świat uczuć, który wpływając na jej postępowanie będzie fałszował jej sposób zachowania i decydowania.

 Aby tego typu pomocy formacyjnej udzielić potrzeba formatorów, którzy potrafiliby wychowanka doprowadzić do takiej świadomości. Na polskim gruncie formą tą są kolokwia wzrostu (por M. Kożuch, SJ, Antropologiczne podstawy i przebieg kolokwiów wzrostu, Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna Ignatianum, Wydawnictwo WAM, Kraków 2004).

 Pozostawiając na boku techniczny aspekt kolokwiów wzrostu – ale zakładając ich metodę – zapytajmy się, jak można pomóc naszemu kapłanowi w zaistniałej sytuacji?

 Słowo „kryzys” wywodzi się z języka greckiego (kridzo) i oznacza rozróżniać, sądzić, łamać, tłuc, łupać i można je określić jako przykry i męczący stan wewnętrzny człowieka o charakterze intelektualno-uczuciowo-wolitywnym połączony z dezintegracją wartości, w których człowiek wyrósł (Leksykon duchowości katolickiej, red. M. Chmielewski, Wydawnictwo „M”,Lublin-Kraków 2002, 453).

 Jak pomóc przeżyć pozytywnie podobną sytuację?

 Wspomnijmy najpierw o wstępnym czynniku, który wydaje się być zasadniczy a mianowicie, przeżywający ją musi być zdolny do choćby minimalnej wolności w stosunku do tego, czego zaczął doświadczać. Jeśli tej wolności nie ma, jest rzeczą niemożliwą, aby wszedł w proces krytycznego oceniania tego, co stanowi jądro jego dynamiki uczuciowej.  Brak takiej wolności, jest skutkiem  centralności działającej w nim rozbieżnej potrzeby psychicznej. Potrzeba o charakterze centralnym powoduje to, że osoba będąca pod jej wpływem jest niejako sparaliżowana jej siłą i niezdolna do krytycznego spojrzenia na siebie oraz na przygotowywane decyzje. W takim wypadku zakochanie wydawać się będzie życiową szansą, oświeceniem, odkryciem od dawna poszukiwanej prawdy, a nie niekonsekwencją w stosunku do tego, co wcześniej wybrała czyli czystości konsekrowanej. Dodajmy, że niestety taka sytuacja jest bardzo częstym zjawiskiem w wypadku zakochania się księdza lub osoby zakonnej.

 Gdzie mogłaby leżeć tego przyczyna? Poruszając się w naszej perspektywie (antropologicznej) należy jej szukać w działającej w człowieku potrzebie psychicznej rozbieżnej w stosunku do wartości powołaniowych o charakterze centralnym. Ten nieład uczuciowy zamyka osobę także na autentyczne przeżywanie modlitwy, bez której życie duchowe i przeżywanie są niemożliwe.

 Jeśli ten podstawowy warunek jest spełniony, to towarzyszenie duchowe staje się uprzywilejowanym środkiem do tego, aby osoba weszła w pełną prawdę tego, czego doświadcza i aby mogła podjąć dojrzale decyzje. Wiadomo, że tego typu sytuacje rodzą różnorakie cierpienia. Osoba najczęściej na różne sposoby ucieka. Pierwszą pomocą, jaką może przynieść towarzyszenie duchowe to stworzenie poprzez rozmowy z zainteresowanym klimatu ponownego odczucia przeżywanych stanów i dopuszczenia ich do świadomości. Ponowne przeżycie pomoże pełniej zobaczyć prawdziwe treści, które doprowadziły do zaistnienia kryzysu.

Dzięki temu staje się możliwe zrozumienie wewnętrznej dynamiki przeżywanej sytuacji i odkrycie jej głównej przyczyny. Odkryjemy, że dana sytuacja była bezwiednie niejako przygotowywana niekiedy od lat. Często mówi się, że powołanie kapłańskie porzuca się ze względu na kobietę. W rzeczywistości osoba pojawiająca się, z którą ktoś opuszcza szeregi kapłańskie, jest ostatnim ogniwem w przygotowywanym łańcuchu wielu wydarzeń, których dynamiki osoba nie rozumiała.

Po trzecie kierownictwo pomaga usłyszeć wezwanie Pana (tutaj zaczyna się prawdziwe rozeznanie), jakie On w danej chwili kieruje do osoby przeżywającej kryzys. Najczęściej jest wezwanie nie do zmiany drogi, ale do głębszej formacji i wierności wybranym ideałom.

W końcu towarzyszenie może pomóc jej podjąć odpowiednią decyzję zgodną z jej opcją fundamentalną lub niekiedy inną, według zobiektywizowanej dynamiki osobowej, która była przeżywana w kryzysie.

 Tak rozumiane kierownictwo duchowe jest ujmowane szerzej niż tradycyjne, gdyż ma ono na celu nie tylko odkrycie woli Bożej, ale także wspomożenie zainteresowanej osoby w dojściu do takiej wewnętrznej wolności, dzięki której  – z pomocą łaski – zdolna byłaby ona do jej wytrwałego wypełniania. W tak rozumianym kierownictwie nie chodzi o dążenie do doskonałości, ale o rozwijanie życia duchowego, które objęłoby całego człowieka; jego ducha, psyche i ciało (1 Tes 5, 23) oraz przemieniłoby człowieka w nowe stworzenie.

 Przeżywane trudności, kryzysy są widziane w takim wypadku jako trudne łaski, jakich Bóg udziela człowiekowi, aby prowadzić go dalej, stale wyżej i aby go bardziej zjednoczyć ze Sobą. 

Mieczysław Kożuch SJ