3. NIE BĄDŹ NIEDOWIARKIEM

Tomasz pragnął eksperymentalnego potwierdzenia wiary, oczekiwał racjonalnych dowodów. Chrystus pokazuje mu, że jest jeszcze inny wymiar życia, inna droga dochodzenia do wiary: A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych.

               Niezwykłym wejściem do domu Jezus pragnie powiedzieć, że istnieje inna rzeczywistość, która przekracza wymiar materialny, zmysłowy. Jest to rzeczywistość, która pozostaje dla człowieka tajemnicą. Jezus, który wchodzi mimo zamkniętych drzwi nie jest zjawą ani urojeniem. Nie jest też istotą bezcielesną, rozpływającą się w kosmosie. Jest człowiekiem, który cierpiał i umarł na krzyżu. Tomasz może zobaczyć Jego ręce i nogi, może włożyć rękę do Jego boku, może poprzez dotyk przekonać się o rzeczywistości ran Zmartwychwstałego. Jezus pozwala Tomaszowi na to, czego odmówił Marii Magdalenie.

               Jezus jednak chce, by Tomasz przekroczył kontakt fizyczny, żąda wiary. Tomasz aż osiem dni trwał w niewierze. Być może pierwsze spotkanie z uczniami w chwili nieobecności Tomasza  było zamierzone. Jezus pozwolił Tomaszowi przez osiem dni mieć rację. Czekał, by Tomasz dojrzał do momentu głębokiej wiary. Jezus uszanował wolność i czas dojrzewania Tomasza.

               To czekanie Jezusa na Tomasza jest dla nas nadzieją. Chociaż budzą się w nas wątpliwości albo trwamy w niewierze, możemy być pewni, że On czeka na nas, podobnie jak czekał na Tomasza. Czeka, aż przekroczymy barierę, która zamyka nas w świecie zewnętrznym, zmysłowym, aż przekroczymy próg widzenia i dotyku i otworzymy się na rzeczywistość wewnętrzną, duchową.

                Czy nie zatrzymuję się tylko na tym, co zewnętrzne, widzialne, materialne, dotykalne zmysłami? Czy ciągle szukam głębszego, duchowego wymiaru mojego życia? Co dla mnie znaczy dotknąć ran Zmartwychwstałego?

4. PAN MÓJ I BÓG MÓJ

Po doświadczalnym stwierdzeniu identyczności Chrystusa Zmartwychwstałego z Jezusem z Nazaretu, Tomasz wyznaje swoją wiarę: Pan mój i Bóg mój. Jest to okrzyk człowieka przemienionego poprzez obecność Jezusa. Nie tylko wypowiedź teologiczna, ale osobiste wyznanie, które wypływa z doświadczenia. Słowa mój wyrażają głęboki związek, jaki ukształtował się przez doświadczenia, spotkania, przez słowa i czyny miłości.

               Od tej pory dotykanie Jezusa przez Tomasza jest już zbędne. Dotknięcie ran Zmartwychwstałego sprawia, że w Tomaszu topnieje przesadnie krytyczna postawa. Tomasz wyrasta poza siebie samego i wrasta w Boże tajemnice. Miłość do siebie samego przezwycięża miłością do Pana. Nie polega już na sobie, ale oddaje się całkowicie Jezusowi. Na Nim opiera i zakorzenia swoje przyszłe życie.

               W czasie tej modlitwy zechciejmy napisać nasze osobiste credo, osobiste wyznanie. Nie zadowalajmy się jednak słowami katechizmu albo słowami usłyszanymi od innych. Spróbujmy wyrazić, kim dla nas osobiście jest Bóg, co mi mówi Jezus Chrystus, jak rozumiem zmartwychwstanie? Jakie obrazy i określenia przychodzą mi na myśl, gdy myślę o Jezusie?    

               Fiodor Dostojewski napisał w jednym ze swoich listów: O sobie samym mówię, że jestem synem mej epoki, synem braku wiary, wątpliwości i pozostanę nim aż do godziny śmierci. Jak wiele okrutnych mąk kosztowało mnie i do tej pory mnie kosztuje pragnienie wiary, które rośnie proporcjonalnie do listy argumentów przeciwnych. A mimo to Bóg daje mi chwile, w których wszystko jest jasne i święte. W tych właśnie momentach ułożyłem moje credo: wierzyć, że nie ma nikogo piękniejszego, głębszego, bardziej miłowanego, bardziej mądrego i bardziej doskonałego od Chrystusa; że nie tylko nie istnieje nic Mu równego, ale, mówię to, pałając zazdrosną miłością, nie może istnieć. A nawet więcej: jeśli ktoś udowodniłby mi, ze Chrystus jest poza prawdą, wolałbym bez namysłu pozostać przy Chrystusie, niż przy prawdzie.