Trzeciego dnia zmartwychwstał
Matthias Grünewald, Zmartwychwstanie
W górnej części obrazu przedstawiona jest rozświetlona postać Chrystusa unoszącego się ku Niebu. Za plecami Zbawiciela eksploduje kula czerwonożółtego światła, które jest tak silne, że rysy Jezusa stają się niewyraźne; promienie świetlne wydobywają się z ran na nogach i uniesionych rękach oraz w boku. Poniżej postaci Zbawiciela leżą porażeni światłem żołnierze. Żaden z nich nie jest w stanie spojrzeć do góry. Czerwień okrycia Jezusa jest symbolem zwycięstwa i przypomina o męczeństwie, biel o niewinności. Wyeksponowane otwarte dłonie i rany Zbawiciela to dowód dokonanego dzieła Zbawienia.
Pan zmartwychwstał nocą, bo tylko ona była godnym świadkiem tej chwili. Pomimo swej ciemności zajaśniała pełnią blasku chwały Pańskiej. Jezus Chrystus jest słońcem, które nie zna zachodu i oświeca nas swoim światłem. On skruszył kajdany śmierci i triumfalnie wychodzi z grobu. Powstał z martwych, bo sam jest Życiem. Dzięki temu wydarzeniu Bóg połączył Niebo i Ziemię, sprawy boskie i sprawy ludzkie. Już nie żyjemy dla siebie, lecz dla Tego, który za nas umarł i zmartwychwstał. W Jego świętych ranach, które jaśnieją chwałą, jest nasze zdrowie. Alleluja.
Dominik Mamełka
Wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego
Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych
Hans Memling, Sąd Ostateczny
Jezus zasiada na tęczy, znaku przymierza. Przy Jego głowie widzimy miecz i lilię – sprawiedliwość i miłosierdzie. Wokół znajdują się święci, z Bogurodzicą i Janem Chrzcicielem na czele, którzy orędują za nami, abyśmy osiągnęli po żywocie wieczny przebyt. Uczynki, według których Sprawiedliwi otrzymują szaty zbawienia w chwale nieba, a Niesprawiedliwi zostają potępi, waży Archanioł Michał.
Chrystus przyjdzie sądzić żywych i umarłych. W 25. rozdziale Ewangelii według św. Mateusza Jezus przedstawia obraz sądu, wyraźnie wymieniając, co będzie rozpatrywał. Św. Jan od Krzyża ujął ten opis w jednym zdaniu: Pod wieczór będziemy sądzeni z miłości. Nie wystarczy tylko modlić się do Bożego Miłosierdzia. Miłość do Boga i człowieka, wypełnianie Nowego Przykazania, to warunki konieczne, by wziąć w posiadanie Królestwo.
Tadeusz Górny
Wierzę w Ducha Świętego
Michelangelo Merisi da Caravaggio, Święty Mateusz z aniołem
Oglądając obraz Caravaggia, jesteśmy świadkami niezwykłego wydarzenia. Człowiek prosty, barczysty, o silnych ramionach i nogach, spracowany życiem, jakby zmęczony robotnik – Mateusz – w ciemnej, choć rozświetlonej przestrzeni siedzi na krześle. W skupieniu pochyla się nad księgą. Usiłuje w niej cośkolwiek zanotować – wiemy co: swoją wersję Ewangelii. Lecz nie jest pozostawiony samemu sobie ze swym zadaniem. Pomaga mu delikatnej urody – tak bardzo kontrastującej z fizjonomią starego celnika – zanurzony w ekstazie anioł, który swą drobną rączyną subtelnie, z łatwością, zupełnie bez wysiłku prowadzi jego ociężałą dłoń.
Boży Duch jest właśnie taki; działa tak jak ów anioł: od wewnątrz. Jako natchnienie, jako zbawienna inspiracja. Absolutnie dyskretnie nastraja, orzeźwia – niezależnie od tego, czym świadomy tego, czy też nie – moje grzechem obarczone człowieczeństwo, rozwijając drzemiący w nim potencjał i prowadząc je ku pełnej – świętej- dojrzałości. Łaskawy ten Duch wiernie mi asystuje, zawsze przy mnie jest, czynnie trwa, przy czym – paradoksalnie, jak Bóg tylko umie – nie ubezwłasnowolnia mnie. Bo jest łagodny i czuły, i nie chcąc mojego szczęścia kosztem mojej wolności, cierpliwie czeka na moje Dlań przyzwolenie, na moją chęć z Nim współpracy.
ks. Łukasz Libowski
Święty Kościół powszechny
Zdzisław Piotr Jasiński, Niedziela Palmowa
Na obrazie widzimy kobiety, mężczyzn, starców i dzieci. Wszyscy zgromadzili się razem w jednym celu. Tym celem jest Bóg. Ci ludzie zgromadzeni wokół Jezusa są jak opisane w Ewangelii tłumy, które szły za Nim, aby doznać Jego miłości i pomocy.
Bóg chce, aby Jego dzieci gromadziły się razem na modlitwie. Jezus Chrystus założył Kościół. Powołał Apostołów, którzy mianowali swoich następców. Następcy ci mianowali kolejnych. Tym sposobem władza apostolska została przekazana biskupom oraz następcy świętego Piotra.
Wspólnotę Kościoła tworzymy wszyscy razem w łączności z kapłanami, biskupami i papieżem. Wszyscy jesteśmy grzeszni, jednak Jezus obiecał, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła (por. Mt 16, 18). Kościół tworzą także ludzie radujący się z Bogiem w Jego Królestwie oraz ci, którzy jeszcze oczekują na radość nieba w czyśćcu.
Nasz Pan gromadzi swoje dzieci na każdej Mszy świętej, tak jak Apostołów w Wieczerniku. Słowo Boże mówi wyraźnie: Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem… (Hbr 10, 25).
Każdy powołany jest do tego, aby wzmacniać i tworzyć Kościół Chrystusowy. Nie bójmy się ponieważ Jezus nam obiecał: Ja jestem z wami przez wszystkie dni… (Mt 28, 20).
Piotr Borowiak
Świętych obcowanie
Giovanni Battista Crespi, Św. Grzegorz wprowadza do nieba duszę mnicha
Na pierwszy plan obrazu wysuwa się czyściec; natłok postaci jest w pełni zgodny z duchem manieryzmu. Ale w gąszczu przerażenia ukazuje się anioł, obejmujący jedną z cierpiących dusz, aby ją wyprowadzić do nieba. Ten akt jest bezpośrednim skutkiem odprawianej Mszy św. (po lewej stronie) i zanoszonych modlitw. Nad całością akcji góruje otwarte niebo, w którym znajdują się ci, którzy już dostąpili zaszczytu oglądania Boga i wstawiają się za nami.
Tak został przedstawiony wzajemny wpływ wszystkich członków Kościoła na siebie: pielgrzymów – żyjących, oczyszczających się oraz świętych, złączonych w nadprzyrodzonej wspólnocie Ludu Bożego, dzięki czemu wszyscy uczestniczą w dobrach duchowych: w wierze (przekazywanej od Apostołów), w sakramentach (ich owocach; szczególnie Eucharystii – sakramentu jedności) i modlitwach (żyjących za zmarłych, świętych za żyjącymi i oczyszczającymi się), w charyzmatach (dawanych jednostce ku pożytkowi wszystkich), w miłości i dobrach doczesnych.
Łukasz Puchała
Grzechów odpuszczenie
Rembrandt van Rijn, Powrót Syna Marnotrawnego
Obraz przedstawia wzruszającą scenę, powrotu syna marnotrawnego do Ojca. Widzimy jak syn w rozpadających się butach i w poszarpanym ubraniu klęczy przed Ojcem, przepraszając go za swój czyn, czuje miłość przygarniających ojcowskich ramion. Obraz jest przepełniony tajemniczością. Możemy domyślać się, że jeden z pozostałych mężczyzn przedstawia drugiego syna, „sprawiedliwego”, któremu nie spieszy się powitać brata. W mroku, delikatnie zarysowana jest jeszcze jedna postać o kobiecych rysach. Czy syn marnotrawny posiada i matkę, do której może się uciekać?
Cóż by to było, gdyby nie było odpuszczenia grzechów? Jezus wiedział, iż człowiek jest istotą, która dużo łatwiej skłonna jest do zła, niż do pełnienia dobra. Dobrze tę prawdę rozumiał św. Augustyn, który napisał o odpuszczeniu grzechów: Gdyby tego nie było w Kościele, żadnej nie byłoby nadziei, (…) żadnej nadziei na przyszłe życie i na wieczne uwolnienie. „Doktor Łaski” mówi, że zapowiedź odpuszczenia grzechów miała już miejsce w trakcie przejścia przez Morze Czerwone. Tam zostali zniszczeni wrogowie Izraela, a w sensie duchowym wrogami są nasze grzechy i wady.
Sebastian Gamrot
Ciała zmartwychwstanie
Szymon Czechowicz, Zmartwychwstanie
Prawdę o zmartwychwstaniu naszego Pana doskonale przedstawia obraz Szymona Czechowicza. Uczniowie Jezusa niejako adorują zmartwychwstałego Pana. Taka powinna być nasza postawa: jak najczęściej powinniśmy adorować Zmartwychwstałego, ukrytego dla nas w Najświętszym Sakramencie, i na kolanach wyznawać naszą wiarę i nadzieję w to, że nastąpi zmartwychwstanie ciała.
Wierzę w zmartwychwstanie ciała: słowa te są w Credo słowami szczególnymi. Wyrażają bowiem to, co jest konstytutywne dla życia chrześcijanina: głęboką nadzieję. Nadzieja ta wiąże się ze zmartwychwstaniem Chrystusa, a potwierdzona jest przez św. Pawła w słowach: Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara (1 Kor 15, 13). Wiara w zmartwychwstanie ciała nadaje zatem sens całej wierze chrześcijańskiej: bez niej byłaby ona próżna, pusta. Bez wiary w to wydarzenie żaden nasz wysiłek, żaden trud podejmowany ku zbudowaniu i dla większego dobra nie miałby znaczenia.
Rafał Janiszek
Żywot wieczny
Jan van Eyck, Adoracja Baranka
Na obrazie widzimy grupy ludzi przybywające, by uwielbiać Baranka, którego artysta umieścił w centrum kompozycji na ołtarzu ze skrzyni – Arce Przymierza. Aniołowie otaczający Baranka składają ręce do modlitwy, potrząsają kadzielnicą lub trzymają narzędzia męki Pańskiej. Woda dająca życie tryska z fontanny, a całą scenę oświetla Duch Święty, przedstawiony pod postacią otoczonego promieniami gołębia, który unosi się nad Barankiem.
A oto wielki tłum (…) z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. (…) Głosem donośnym tak wołają: „Zbawienie u Boga naszego, Zasiadającego na tronie i u Baranka” (Ap 7, 9-10) Na końcu świata, po sądzie, wspólnota odkupionych będzie królować z Chrystusem i uwielbiać Go. Wspólnota ta nie będzie już zraniona przez grzech, ale będzie trwać w radości, pokoju i wzajemnej komunii.
Daniel Nowak
Amen
Jean-François Millet, Anioł Pański
Płótno Milleta tchnie fascynującą głębią. Ta głębia to autentyczny mistycyzm. Widzimy na poły cieniem wczesnowieczornego zmierzchania się osłoniętych, na poły opromienionych, otulonych ciepłym wciąż jeszcze blaskiem nieśpiesznie zachodzącego słońca dwoje ubogich ludzi: mężczyznę i kobietę, którzy u schyłku dnia, gdzieś pod koniec lata albo na początku jesieni, nadal będąc w polu, przerwali robotę, by na chwilę wytchnąć i pogrążyć się w pokrzepiającej modlitwie – jak precyzuje tytuł obrazu – Anioł Pański. Bardzo intymny, a dla tej intymności wzruszający to moment: moment szczerego, pokornego pochylenia się stworzenia przed Panem, ufnego uznania swojej od Niego całkowitej zależności. Nie ma tu fałszu ani obłudy. Jest zawstydzająca prostota i skromność. Prostota i skromność wiary.
W ostatecznym wszakże rozrachunku nasza wiara sprowadza się właściwie do wyboru. Koniec końców każdy z nas musi zdecydować, czy chce, czy akceptuje, czy zaprasza do swojego życia Boga, czy zgadza się, aby On w jego życiu uczestniczył i działał. Tu się niejako wszystko – tzn. wiara, moja i każdego człowieka – rozstrzyga, właśnie tu. Żeby uwierzyć, tak naprawdę nie potrzeba żadnych argumentów czy rozumowych, hiperracjonalnych jakichś przesłanek; owszem, mogą one pomóc uwierzyć. W gruncie rzeczy chodzi jednak o to, by się ukorzyć, by zaufać Bogu, by powiedzieć Mu prostolinijne Tak, by zbawcze Jego orędzie potwierdzić owym zwyczajnym, a tyle znaczącym – całą dyspozycyjność serca i woli wyrażającym – Amen. Do tego wystarczy zaś pokora: jedynie i aż pokora.
ks. Łukasz Libowski