DZIĘKI UPRZEJMOŚCI: http://www.deon.pl/
Czy XXI wiek potrzebuje jeszcze ojca? – takim zaskakującym tytułem opatrzono cykl wykładów wygłoszonych niedawno na jednej z polskich uczelni z zakresu problematyki małżeństwa i rodziny.
Zastosowana prowokacja była celowa, chodziło bowiem o odpowiedź na pytanie, jakiego ojca w naszych czasach potrzebuje rodzina i społeczeństwo.
Udzielanie jej trzeba rozpocząć od krótkiego przypomnienia istoty ojcostwa: wpisana przez Stwórcę w naturę i powołanie mężczyzny, zachowuje swoją aktualność mimo upływu czasu.
By zrozumieć sytuację współczesnego człowieka, zarówno mężczyzny, jak i kobiety, warto sięgnąć do odległego początku dziejów ludzkości. To nie przypadek, że Biblia rozpoczyna się właśnie opisem stworzenia świata i człowieka. Autor natchniony w poetycki sposób ukazuje wielkość stworzenia i dramat upadku pierwszych ludzi: mężczyzny i kobiety.
Zgodnie z mentalnością i kulturą semicką akcent jest położony na postawę mężczyzny. To on, według obrazowego opisu, zostaje stworzony jako pierwszy. Zadziwiające jest to, że ów mężczyzna – Adam – ma bezpośredni kontakt z Bogiem, żyje w raju, rządzi wszystkimi istotami, a mimo to odczuwa pustkę.
W usta Jahwe autor biblijny wkłada wymowne zdanie, które charakteryzuje tę sytuację: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc (Rdz 2, 18).
I tak Bóg stworzył kobietę.
Czytelnika tekstu biblijnego uderza reakcja mężczyzny na jej widok: fascynacja, radość, poczucie wypełnienia życiowej pustki, znalezienie równego sobie partnera. Świadomość i uczucia mężczyzny oddaje zdanie pełne semickiej symboliki:
– Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą [w Biblii Wujka „mężyną” – zgodnie z grą słów w języku hebrajskim: isz – iszsza], bo ta z mężczyzny została wzięta (Rdz 2, 23).
Bibliści podkreślają, że „bycie pomocą dla mężczyzny” nie oznacza dyskryminacji kobiety: wręcz odwrotnie, dzieli się ona z mężczyzną tym, czego on sam nie posiada.
Konkluzja całej tej sytuacji zdaje się oczywista: – Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2, 24).
Opis ten kończy jeszcze jedno wymowne zdanie: – Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2, 25).
Jakimż więc dysonansem wobec tej pierwotnej radości, satysfakcji z wzajemnej komunikacji i uzupełniania się mężczyzny oraz kobiety staje się sytuacja po naruszeniu Bożego zakazu. Pierwsza ludzka para „kryje się” przed Bogiem w poczuciu winy. Stwórca ich „szuka”.
Pada wymowne pytanie, nieprzypadkowo zwrócone do mężczyzny: „Adamie, gdzie jesteś?” (por. Rdz 3, 9). Dalszy dialog mężczyzny z Bogiem przybiera niezwykle dramatyczną postać. Adam próbuje bowiem całą odpowiedzialność za złamanie Bożego zakazu przerzucić na Ewę: – Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem (Rdz 3, 12). W słowach tych kryje się poważny zarzut, może nawet żal i niechęć pierwszego mężczyzny do kobiety.
Dramaturgia biblijnej sceny upadku winna skłaniać do refleksji nad istotą grzechu pierworodnego i jego skutkami. Ta forma nieposłuszeństwa pierwszej ludzkiej pary wobec Boga naruszyła harmonię i wprowadziła głęboki dysonans między człowiekiem a jego Stwórcą, między mężczyzną a kobietą, a także we wnętrzu człowieka: między sferą duchową i cielesną.
Biblia wskazuje, że za przyczyną upadku pierwszych rodziców stał szatan. Udało mu się w jakimś stopniu wprowadzić dysharmonię we wspomnianych dziedzinach. Na szczęście nie do końca. Egzystencjalna więź z Bogiem nie została unicestwiona, ponieważ bez niej człowiek nie mógłby żyć. Nie udało się też szatanowi wprowadzić nienawiści między mężczyznę a kobietę, bo wtedy ludzkość przestałaby istnieć. Człowiek zachował więc możność kontrolowania swoich popędów przez rozum i wolę.
Przywrócenie harmonii naruszonej przez grzech pierworodny we wspomnianych trzech płaszczyznach stało się zaś możliwe dzięki odkupieńczej łasce Jezusa Chrystusa.