II.          Zasadnicze postawy osoby towarzyszącej

 

1.    Uważne słuchanie, ostrożne mówienie

 

Najprościej i najwyraźniej Ignacy wyraża postawę uważnego słuchania (sposób otrzymywania) i ostrożnego mówienia (sposób dawania) w swoim liście do trzech współtowarzyszy, którzy byli posłani na Sobór Trydencki:

“Na waszym miejscu byłby powolnym, rozważnym i życzliwym w mowie… jeszcze raz, byłbym powolnym w mówieniu, starałbym się u słuchaczy uczyć …” Ten, który towarzyszy jest podczas słuchania, tym który się uczy! A wskazówki, które daje do rozważań, powinny być krótkie (por. CD 2).

Przysłuchiwanie się jest twórczym aktem. Chętne do uczenia się, “aktywne” słuchanie będzie polegało na udzielaniu przestrzeni własnego bytu. Słuchając “pozwalam sobie być tym drugim”. W przestrzeni słuchania może człowiek dojść do Słowa.

 

2.    Będąc wolnym pozwolić być wolnym

 

Do Zasady i Fundamentu Ćwiczeń Duchownych należy postawa obojętności, “wolności ducha”, która poprzez Ćwiczenia ma zawsze wzrastać. Jest to ważne nie tylko dla tego, który otrzymuje rekolekcje, ale i dla tego, kto je daje: “Ten, kto daje rekolekcje, nie powinien nakłaniać tego, kto je otrzymuje bardziej do ubóstwa, lub do ślubu ubóstwa, niż do ich przeciwieństwa, ani do jakiegoś stanu lub sposobu życia bardziej niż do innego” (CD 15).

 

Jest to, żeby tak powiedzieć, Magna charta, która musi określać relacje towarzyszenia. Osoba towarzysząca winna być jak “języczek u wagi” – nie jak jakiś ciężarek, który przeciąga szale wagi na którąś ze stron!

 

Nawet jeśli prowadzący rekolekcje jasno widzi jakiegoś budzącego nadzieje młodego mężczyznę we własnym zgromadzeniu zakonnym – nie może się do tego mieszać. Ćwiczenia nie są imprezą werbunkową, ale mają  pomóc stać się wolnym, aby wołanie Bożego Ducha usłyszeć i pójść za nim.

Tak samo byłoby nie na miejscu – i ograniczałoby wolność spotkania – jeśli ktoś zbyt drążącymi pytaniami starałby się osobę, której towarzyszy “przebadać i poznać” (CD 17) – chociaż, oczywiście, przynosi to “duże korzyści”, gdy osoba towarzysząca jest “wiernie informowana o różnych uczuciach i myślach, które są wzbudzane przez różne duchy” (CD 17). Ale chodzi tutaj o to, aby pozwolić wzrastać przestrzeni zaufania i słuchania, w której drugi czuje się wolny, aby siebie wyrażać i odciążać, aby płakać i przyznawać się do winny. Dla tego, “który daje Ćwiczenia”, jest ważne, aby słuchać, a nie przesłuchiwać, dostrzegać, a nie “wypatroszyć”.

Chodzi też o to, aby sama osoba towarzysząca zawsze wzrastała w postawie obojętności, w “wolnym płynięciu uwagi”, aby ona postępowała za uczuciami, i poruszeniami serca, doświadczanymi przez rekolektanta na drodze modlitwy.

Wewnętrzne bycie wolną osoby towarzyszącej rozgrywa się w punkcie, gdzie krzyżują się pasywność i aktywność, zaufanie i działanie, pozwalanie na bieg wydarzeń i czynienie. Jest to postawa całkowitego zawierzenia działaniu Bożego Ducha – jak gdyby sam człowiek nic w ogóle nie był w stanie osiągnąć, i bycie “całkowicie tutaj” – jak gdyby ta własna obecność miała decydujące znaczenie.

 

3.    Zważać na unikalność każdej poszczególnej osoby

 

Ściśle związana z wymaganiem zapewnienia rekolektantowi przestrzeni wolności, jest postawa szacunku do unikalności każdej poszczególnej osoby: “następujące Ćwiczenia winno się dopasować do sytuacji tych, którzy chcą je otrzymać, tzn. do ich wieku, kondycji zdrowia lub zdolności intelektualnych …” (CD 18).

 

Tą instrukcje dla osoby towarzyszącej Ignacy wyraża na różne sposoby: postawa przy modlitwie winna być zmieniona, jeśli to jest dobre dla modlącego się: klęczenie, siedzenie lub leżenie; rekolektant winien pozostać przy tym, co mu bardziej na jego drodze pomaga; etapy rekolekcji winny być skracane albo wydłużane w zależności od konieczności; wskazówki do modlitwy winny być krótkie, tak, aby każda poszczególna osoba sama wszystko samodzielnie przemyślała i sama “mogła rzeczy od wewnątrz smakować”. Przed wszystkim prowadzenie pojedynczej rozmowy, jest najlepszym świadectwem tego, że jak Ignacy zauważył, obok homilii, która jest głoszona do wszystkich, winna jeszcze być dodana pewna pomoc, która byłyby dopasowana do charakteru, drogi życia i różnych doświadczeń za każdym razem innego człowieka.

 

4.    Towarzyszenie w powiązaniu z Bogiem

 

Ignacy mówi często o tym, że służąc Bogu winniśmy być instrumentum coniunctum, to znaczy, narzędziem, które jest powiązane z Bogiem. Podkreśla on ciągle, że winniśmy używać wszystkich “naturalnych środków”, tzn. rozsądku, zasad komunikacji, itd., ale decydująca jest wewnętrzna głęboka relacja z Bogiem. Tak jak pędzel w ręce malarza, jak flet pasterza, jak oliwa w ręce pobożnego Samarytanina, jest istotne dla osoby towarzyszącej, aby sama siebie całą oddała na służbę, i zrezygnowała z podążania za własnymi interesami. Tylko tak można drugiemu rzeczywiście służyć.

 

5.    Towarzyszyć z czystą intencją

 

“Chcieliśmy tylko tego, co najlepsze” – tak często mówią rodzice, którzy może muszą nieraz przyznać, że ich dobre zamiary nie zawsze się ich dzieciom na wiele przydały. Z pewnością powiedzenie “przeciwieństwem dobrego są dobre zamiary” jest karykaturą rzeczywiście “dobrego zamiaru’”, ale zawiera ono także w sobie ziarno prawdy.

Bogu należy pozwolić stawać się wielkim, Boży Duch powinien móc pracować w drugim. Ja mogę tylko tutaj być i prosić, aby Boży Duch, który jedyny jest Dobry, dopełnił dzieło, które rozpoczął. ON “obdarza chceniem i spełnieniem!”

 

6.    Spotkać się w klimacie miłości

 

Tak jak przykazanie miłości Boga i bliźniego “jest całym Prawem”, tak jest ono również całym prawem towarzyszenia duchowego.

Ojciec Piotr Faber, o którym Ignacy powiedział, że najlepiej potrafił towarzyszyć w duchu Ćwiczeń, napisał kiedyś do Piotra Kanizego o pewnej wskazówce dla apostolatu pomiędzy protestantami:

“Ten, który chce pomóc błędnie wierzącym w naszych czasach, po pierwsze musi zważać, czy im okazuje dużo miłości, i czy on ich kocha w Prawdzie, przez to, że swojego ducha czyni wolnym od wszystkich rozważań, które mogą być szkodliwe dla jego szacunku dla nich.” – W pewnych czasach ta uwaga została w przykry sposób zwymyślana.

 

Towarzyszyć w miłości nie oznacza wszystko nazywać dobrym, albo nie towarzyszyć na drodze Prawdy. Miłość zna także konieczną, uwalniającą konfrontacje. Jednakże jest ważne zawsze “doskonalić się w miłości” i starać się “według odpowiednich środków” drugą osobę “doprowadzić do właściwego zrozumienia, aby się zbawiła.” Przy tym jest ważne, aby nie używać, pochodzących z zewnątrz, obcych i wyobcowujących kryteriów, ale wspierać, aby dopomóc w dochodzeniu do słowa Duchowi Bożemu, który z każdym rozmawia “niewysłowionymi słowami” (Rom 8:26).

 

Tylko wtedy, gdy osoba towarzysząca jest zarazem niejako zewnętrznym, ludzkim reprezentant wielkiego wewnętrznego “Tego, co naprzeciw” w osobie towarzyszonej, wydarzy się spotkanie, które należy do najcenniejszych darów Ćwiczeń: spotkanie “Twarzą w twarz”.

W liście do Efezjan osobowe współgranie Prawdy i Miłości jest w sposób prosty i fundamentalny wyrażone za pomocą słów: “Chcemy, prowadzeni przez miłość, trzymać się Prawdy i we wszystkim wzrastać, aż Go (Chrystusa) zdobędziemy.” (Ef 4:15).