4. KSZTAŁT MODLITWY

 

Modlitwa trzeciego tygodnia ma kształt kontemplacji. Św. Ignacy proponuje trzy różne formy: kontemplacje ewangeliczne, kontemplacje powtórkowe oraz kontemplacje z zastosowaniem zmysłów.

Pierwsza zasadnicza forma kontemplacji znana jest z drugiego tygodnia. W prośbie o owoc pierwszej kontemplacji modlimy się o boleść, współczucie i zawstydzenie, że z powodu mych grzechów Pan idzie na mękę (CD 193). Jest to prośba o ból, współczucie umiejętność empatii z cierpieniem Jezusa. Ból i współcierpienie może rodzić świadomość, że męka Jezusa jest skutkiem naszych grzechów. Oczywiście nie chodzi tu jedynie o ból, łzy w wymiarze emocjonalnym, zmysłowym, ale głębszym, duchowym, prowadzącym do większej miłości i pokory.

W kolejnych dniach modlimy się o boleść wespół z Chrystusem pełnym boleści, o udrękę serca z Chrystusem udręczonym, o łzy i mękę wewnętrzną z powodu tak wielkiej męki, którą Chrystus wycierpiał za mnie (CD 203).

Poprzez kontemplacje trzeciego tygodnia chcemy doświadczyć razem z Jezusem Jego wewnętrznego bólu i cierpienia, które są znakiem najwyższej miłości Boga do nas. Chcemy również trwać przy Jezusie, nawet w sytuacjach opuszczenia, ciemności, samotności czy doświadczeniach nieobecności Boga.

Celem kontemplacji trzeciego tygodnia jest więź z Jezusem cierpiącym. Nic tak nie łączy i nie prowadzi do przyjaźni i miłości jak cierpienie. Wspólnota cierpienia wprowadza w przyjaźń, która jest zdolnością rozumienia drugiego aż do głębi.

W modlitwie trzeciego tygodnia poprzez zaangażowanie zmysłów, intelektu, pamięci, woli i uczuć wchodzimy w głębię i dramat męki Jezusa. Jesteśmy zaproszeni przede wszystkim do medytacji cierpienia Jezusa, które podejmuje w swoim człowieczeństwie. Nie jest to ślepe zrządzenie losu, ale świadoma zgoda wypływająca z miłości do Ojca i człowieka. Stąd św. Ignacy podkreśla, by rozważyć, co Chrystus, Pan nasz, cierpi w swoim człowieczeństwie lub chce cierpieć (CD 195).

Kontemplacji cierpienia Jezusa powinny towarzyszyć boleść, smutek i płacz (CD 195). Nie chodzi tutaj o woluntaryzm ani sentymentalizm. Boleść, smutek i płacz wynika raczej z relacji przyjaźni i miłości z Jezusem. Rodzi się w sposób naturalny, gdy współodczuwamy i współprzeżywamy Jego cierpienie. Dotyka głębi, nie tylko wymiaru emocjonalnego czy fizycznego ale przede wszystkim duchowego. Dokonuje się na poziomie wiary, nadziei i miłości. Pozwala sięgać do korzeni cierpień Jezusa i szukać sensu wydarzeń, które się przeżywa i kontempluje. Nie można się ślizgać po powierzchni zła, trzeba sięgać do jego korzenia, do przyczyn, do całej wewnętrznej prawdy sumienia. Właśnie to chce powiedzieć Jezus dźwigający krzyż, który zawsze wiedział, co jest w człowieku i zawsze wie, co jest w człowieku (Jan Paweł II).

Kontemplując cierpiącego Jezusa nie można pozostać na poziomie widza. Zwykła obecność lub filmowe wyobrażenia sprawiają, że jest się tylko jednym z gapiów odpowiedzialnych za Jego śmierć.

Modlitwa trzeciego tygodnia nie prowadzi ostatecznie do cierpienia, ale do cierpiącego Jezusa, do odnalezienia swojego miejsca u boku Jezusa, albo jeszcze lepiej – w Jezusie. Jest więc potwierdzeniem wyboru dokonanego w drugim tygodniu rekolekcji i kolejnym krokiem w coraz głębszym utożsamieniu się z osobą, życiem i misją Jezusa: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20).

Kontemplując Jezusa cierpiącego i umierającego dla nas widzimy, że  cierpienie, chorobę, śmierć może pokonać ostatecznie tylko miłość. Miłość nadaje sens wszystkiemu i pozwala znosić najcięższy ból i trud.

Męka i cierpienie Jezusa jest miłością Ojca i Syna do człowieka, do każdego z nas. Pisze św. Paweł, że Jezus umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie (Ga 2, 20), a św. Jan: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał (J 3, 16).