dzięki uprzejmości:

„Widzę, że skoro

Wolność słowa jest w ucisku,

To co jej wzięto,

Cynizm daje pośmiewisku”.

(Cyprian Kamil Norwid)

 

 

Skrupuły [fr. scrupule – wątpliwość] to wahania, wątpliwości natury etycznej i moralnej dotyczące przeżywanych uczuć, myśli, słów i czynów, które budzą głęboki niepokój, ponieważ – jak zdaje się skrupulantowi – mogą one obrażać Boga, krzywdzić ludzi lub po prostu sprawiać im przykrość. Ciężkie poczucie winy u skrupulantów wywołane jest zafałszowanym sumieniem i zniekształconą oceną moralną. Wszystko, co ma choćby pozór grzechu, przygniata kruche i niepewne sumienia skrupulantów. Czują więc oni potrzebę nieustannego oczyszczania się przez szczegółowe opisywanie i wyznawanie w konfesjonale swych myśli, odczuć i czynów, którymi – w ich mniemaniu – zaciągają przed Bogiem wielką winę.

Dzisiaj ta swoista choroba sumienia jest może nieco rzadsza niż w przeszłości. O ile bowiem dawniej wielu ulegało skłonności do skrupułów, o tyle dziś przeciwnie – grozi nam raczej postawa relatywizmu moralnego i obojętności, a nawet cynizmu. Paradoksalnie więc rzecz biorąc, w naszych czasach stępienia moralnego skrupulanci ze swą nadwrażliwością sumienia mogą stać się prawdziwymi świadkami jego istnienia i działania. Sumienie skrupulantów, choć chore, przypomina o swoim istnieniu. Wbrew panującej modzie na relatywizm i cynizm, osoby ze skłonnościami do skrupułów świadczą o tym, że każdy człowiek posiada sumienie i potrzebuje oczyszczenia z win, jakie zaciąga przez grzech wobec Boga i ludzi. Rzecz znamienna, o ile rzeczownik „skrupuł” posiada negatywny wydźwięk, to jednak pochodzący od niego przymiotnik „skrupulatny” ma pozytywne konotacje: być skrupulatnym, to być wiernym i, dokładnym.

 

Porządek emocji i rozumu

 

U osób ze skłonnościami do skrupułów działają jakby niezależnie od siebie dwa porządki: porządek emocji i porządek rozumu. Między nimi istnieje mur uniemożliwiający wzajemną komunikację. Św. Ignacy Loyola, który po nawróceniu przeżył okres ciężkich skrupułów, pisze w Opowieści Pielgrzyma, że dobrze wiedział, jak bardzo były one dla niego szkodliwe. Usilnie chciał się ich pozbyć, nie mógł jednak się z nimi w żaden sposób uporać.

I choć rozum podpowiada skrupulantowi, że jego myśli, słowa i czyny nie są grzechem, to jednak odczucia emocjonalne każą mu sądzić zupełnie coś przeciwnego – że poprzez nie zaciąga winę moralną. Spowiednicy, którzy nie umieją wczuć się w doświadczenie osób przeżywających skrupuły, usiłują rozmawiać z nimi, odwołując się niemal wyłącznie do sfery racjonalnej: przekazują informacje, komentują zasady moralne, dostarczają argumentów intelektualnych. Jak pokazuje doświadczenie, skrupulanci nie przyjmują przekazywanych informacji. Oni nie są w stanie podejmować refleksji intelektualnej: czym grzech jest, a czym nie jest; na czym polega żal doskonały, a na czym niedoskonały itp. Cała nieraz elokwencja kapłana w spowiadaniu skrupulatów kończy się zwykle tym, że penitent przerywa mu w najmniej oczekiwanym momencie i nie odnosząc się do tego, co ksiądz mówił, dodaje: „Chciałem jeszcze wyznać jeden grzech…”. Czas pouczenia w spowiedzi skrupulanci wykorzystują zwykle po to, by przypomnieć sobie kolejne domniemane grzechy i wątpliwości moralne, które dręczą ich zbolałe sumienia. Spowiednik winien mieć świadomość, że rozbudowane wyjaśnienia natury intelektualnej nie tylko nie pomagają skrupulantom, ale wręcz przeciwnie – raczej nakręcają ich niepokój i chore poczucie winy.

Jak pokazuje doświadczenie, skuteczność leczenia ze skrupułów w dużym stopniu zależy od determinacji samego penitenta oraz jego zaufania, jakim obdarzy spowiednika i kierownika duchowego. U osób ze skłonnościami do skrupułów zaufanie do samego siebie przychodzi zwykle poprzez zaufanie do spowiednika i kierownika duchowego. Skrupulanci zmotywowani przez głębokie życie duchowe i religijnie, kiedy w końcu obdarzą kapłana pełnym zaufaniem, zaczynają podejmować rzeczywisty wysiłek bardziej racjonalnej oceny moralnej i dostosowywać się do jego rad. Stąd też pierwszym zadaniem duszpasterza wobec skrupulanta jest zdobycie jego zaufania. Ono może stać się punktem wyjścia w leczeniu ze skrupułów. Z czasem, dzięki modlitwie i działaniu łaski, zaczynają rozumieć, że za skrupulancką oceną sumienia kryje się zamknięcie w sobie i brak otwartości na Boga. Ostatecznym lekarstwem na skrupuły będzie bowiem otwarcie na łaskę, nabycie wewnętrznej wolności wobec oceny własnego sumienia oraz bezwarunkowe powierzenie swego losu – ziemskiego i pośmiertnego – Bożemu miłosierdziu.

Osoby ze skłonnością do skrupułów, choć doznają psychicznego przymusu rozbudowanego opisywania swoich domniemanych grzechów, to jednak czują się tym faktem upokorzone. Właśnie dlatego spowiednicy winni słuchać ich bardzo uważnie, cierpliwie i z największym szacunkiem. Przerywanie skrupulantom ich wyznań, kategoryczne zakazy opowiadania tego, co dręczy ich zbolałe sumienia, jest dla nich bardzo raniące. Zwykle odbierają to jako krzywdę. Niestety, nam, księżom, brakuje nieraz nie tylko wiedzy i doświadczenia, ale także cierpliwości, delikatności i współczucia wobec skrupulantów. Ksiądz spowiadając skrupulantów, jakby miał do czynienia z penitentami o zdrowym sumieniu, rani ich. Osoby ze skłonnościami do skrupułów spowiadające się nieraz całymi latami u przypadkowych księży to niekiedy prawdziwi męczennicy. Mimo że czują się udręczone mało stosownymi pouczeniami, nieprzystającymi do ich sytuacji, to jednak spowiadają się regularnie. W ten sposób szukają ulgi dla swojego cierpienia. Dla nas, kapłanów, spowiadanie skrupulantów staje się bardzo ważnym testem sprawdzającym naszą postawę słuchania, cierpliwość, zrozumienie, współczucie i miłosierdzie wobec wszystkich penitentów.