Wprowadzenie
W oparciu o Objawienie wiemy, że Bóg wlał w serce człowieka prawdę o nim samym i zadał mu ją do odkrycia, aby była ona dla niego drogowskazem, codziennym pokarmem, aby radowała jego serce. Doświadczenie potwierdza, że jest ona podstawą udanego życia i ładu, tak w wymiarze jednostkowym jak i społecznym. Wiadomo, że większość chorób ciała ma swoje przyczyny poza sferą cielesności, czyli że jest wynikiem nieładu duchowego i psychicznego, który objawia się na podłożu somatycznym. Kryzysy najczęściej – i tak będę je tutaj rozumiał – są wynikiem zaniedbań w przeżywaniu tej fundamentalnej prawdy i w konsekwencji odejściem od owego ładu, bez czego człowiek przestaje do końca rozumieć tak siebie jak i wszystko, co istnieje. Chrystus powiedział nam, że „prawda wyzwala” (J 8,32). Obietnicę tę chcemy odnieść do całego życia człowieka i do ustawicznego odkrywania najgłębszych treści o osobie i do wierności ładowi, który na niej opiera się.
Fenomen kryzysów chcę rozważyć wychodząc z dwu różnych sytuacji. Pierwszą można by określić jako stopniowe i jakby bezbolesne odchodzenie od przeżywania prawdy stanowiącej fundament człowieczeństwa. Posłużę się tutaj przypowieścią. Drugą sytuację można by nazwać nieświadomą zdradą przeżywania tejże prawdy i wchodzenia w rodzący się nieporządek i cierpienie. Tutaj przytoczę konkretny przykład wzięty z życia pewnego kapłana.
Spojrzenie na człowieka
Człowiek jest bytem, który nie tylko rodzi się najmniej przygotowany do dawania sobie rady w życiu, ale wraz z narodzeniem się rozpoczyna dziwną przygodę. Przeciwnie do innych stworzeń, przychodzi na świat z olbrzymim zadaniem, stania się sobą, dorośnięcia do czegoś, co nosi w sobie, ale jakby w projekcie, niejako w ziarnie. To „coś” nie tylko odróżnia go od innych istot żyjących, ale stanowi o jego zasadniczej wartości i godności.
Rzeczywistość tę możemy nazwać pragnieniem. Pragnie tylko człowiek. Inne istoty żywe odczuwają łaknienie zgodnie z ich wrodzoną naturą. Łaknienie ma na celu zachowanie życia jednostki i gatunku. Czerpie ono energię z instynktów i potrzeb psychicznych. Jest ono niejako zaprogramowane i nie podlega kontroli. Na tym poziomie człowiek także reaguje na bodźce, łaknie, mając na celu zachowanie siebie i swego gatunku. Niemniej jego łaknienie zawsze zespolone jest ze światem pragnień.
Świat pragnienia jest jakościowo różna od łaknienia. Człowiek zdolny do życia pragnieniami wychodzi poza siebie i szuka rzeczywistości, która go dystansuje do tego, co stanowi treść łaknienia. Spotyka drugiego, którego nie chce użyć dla swoich korzyści, ale pragnie z nim być, aby dzielić w logice bezinteresowności to, co posiada i co go stanowi, a w tej relacji ostatecznie poszukuje spotkania Drugiego, który jest Niewidzialny. Dotykamy tutaj rzeczywistości życia duchowego człowieka, która uzdalnia go do przekraczania siebie. Metą ku której podąża człowiek, jest stanie się darem dla innych, jest wyjście poza swoje ludzkie interesy i wejście w komunię z drugim ofiarowując mu siebie, stając się bezinteresownym darem. Jest to ogromny proces, z którego zrodzi się autentyczna dojrzałość i pełnia osobowa. Jest to proces, który zakłada podjęcie dużego i systematycznego wysiłku, który gdy dobrze zostanie przeżyty staje się wyjątkową okazją do autentycznego osobistego rozwoju i pełniejszego zbliżenia się do Boga.
Płaszczyzną, na której spotykają się energie związane z stawianiem w centrum siebie i z gotowością do wyjścia z tego, co egocentryczne, by być z drugim w logice daru, jest uczuciowość. To z uczuciowości człowiek czerpie siły do troski o siebie i do służby innym i doświadcza tego, że świat uczuciowości jest rozbity. Pawłowe zawołanie: „ Nieszczęsny ja człowiek…” (Rz 7, 24) można by zastosować nie tylko do walki, jaka toczy się w człowieku pomiędzy dobrem a złem (Rz 7, 14), ale także do silnej tendencji okłamywania siebie w tym, co dotyczy bezwiednego mylenia tego, co jest dobre tylko dla mnie z dobrem obiektywnym służącym drugiemu i autentycznemu wzrostowi jego samego. Uczuciowość człowieka jest rzeczywistością nieuporządkowaną. Nieuporządkowanie to łączy się z dziedziną moralności, choć samo nie jest kategorią moralną, gdyż sprzyja rodzeniu się większego grzechu poprzez to, że pogłębia w człowieku tendencję do życia w nieuświadomionej iluzji. W odkrywaniu prawdy o sobie i w przeżywaniu jej olbrzymią rolę odgrywa kierownictwo duchowe. Można je rozumieć jako łącznik pomiędzy rzeczywistością łaski i natury, a zarazem gwarant pełniejszej odpowiedzi człowieka na plan Boga, który niejako zapisał On w jego naturze. Kierownictwo więc sytuuje się w pomocy udzielonej osobie, aby mogła dać możliwie najlepszą odpowiedź na udzieloną mu łaskę ze strony Boga. Odpowiedź ta łączy się z realizacją wielorakich zagadnień. Człowiek ma żyć możliwie najpełniej światem pragnień, ma także powinien być świadomy, że może tracić zapał i obniżać poprzeczkę, które stanowią o autentycznej godności jego człowieczeństwa, ma w końcu ustawicznie podtrzymywać swoją świadomość, że wszystko co ludzkie jest przepojone boskością w Jezusie Chrystusie. Tutaj ponownie pomocą nie do przecenienia jest towarzyszenie duchowe. Głęboko wyraził tę prawdę jeden ze współczesnych znawców tego zagadnienia: „Zarówno życie Kościoła, jak i oddziaływanie na świat zależy od tego, czy jego członkowie prowadzą osobiste życie duchowe. Aby ono mogło rozwijać się i ubogacać, potrzebne jest konkretne i indywidualne przewodnictwo” (W. Stinissen, OCD, Terapia duchowa, W drodze, Poznań 1998, s. 7).